Rok 2022
#23

Ciekawa interpretacja. Miejmy jednak nadzieję, że granice Europy nie ulegną zmianie.
Odpowiedz
#24

Wydaje mi się, że Białoruś rzeczywiście zostanie "wchłonięta" przez Rosją, pożarta niejako, oczywiście na skutek działań Łukaszeni, a poza tym nie będzie nic więcej. Rosja postraszy Ukrainę, jakieś ćwiczenia, przejazdy czołgów itp. pokaże ale chyba nie zdecyduje się na wojnę bo wiele traci. Na razie nowy niemiecki kanclerz próbuje naciskać by nie grać nowym gazociągiem Nord Stream 2 w kwestii sankcji wobec Rosji na wypadek wojny. Ale dla nas to atut by grać. 

Bardziej martwi mnie coś innego: Niemieckie dążenia do federalizacji Europy. Tu jestem zdania, że jeśli odpuścimy to znajdziemy się w ogonie Europy. Wręcz widać jak tworzy się jakiś nowy twór wewnątrz Unii - na czele Niemcy i Franca, a francuski prezydent nie odwiedził Polski jako jedynego kraju, co pokazuje jak nas ma daleko. Ale po ostatnich wydarzeniach gdy obraził swoich obywateli, zaliczając tych, którzy się nie zaszczepili do gorszej kategorii to może jednak zacząć mieć kłopoty w wyborach...
Jesteśmy sami wraz z Węgrami, ale oni też nie są takimi przyjaciółmi, jak może się wydawać, a grają o własne interesy. Wydaje się, że Polska ma obawy czy nie podzieli losu Wielkiej Brytanii i wierzę, że akurat Niemcom jest to na rękę. Jeśli do tej pory miałam wątpliwości kto stoi za Brexitem to już wiem, że to właśnie Niemcy. To Polska jest im kulą u nogi gdy piszą nowy rozdział ważnego dokumentu i mówią o odpowiedzialności Niemiec za Europę. No cóż, federalizacja wymaga zgody wszystkich krajów członkowskich, a Polska nigdy na to nie pójdzie. 

Poza tym uważam, że zbyt wiele władzy w rękach jednego kraju daje niepokoje co do przyszłości. Nie chcę przesadzać, ale kiedyś gdy powierzano władzę Hitlerowi nikt nie spodziewał się chyba, że zacznie tworzyć obozy zagłady. A akurat współczesne Niemcy to naród wymierający. Za to coraz więcej tam islamistów, którzy chętnie się rozmnażają - w przeciwieństwie do Niemców. W tym kontekście za kilkanaście/dziesiąt lat możliwe, że będziemy mieć inną religię za zachodnią granicą, a dążenia Niemiec do federalizacji okażą się niczym innym jak islamizacją Europy. 

A co z Polską?
No cóż, tak sobie Polski nie da się z Unii wyrzucić, ale widać co robią inne kraje: wprost mówią by nas zagłodzić zabierając pieniądze. TSUE jest narzędziem w pewnych rękach. Ale jeśli Polska będzie twarda i nie podda się naciskom (Szkoda, że Morawiecki już chce popuścić, bo są takie głosy...) to zdołamy coś osiągnąć. Czesi już podobno chcą się dogadać w sprawie Turowa. 

Swoją drogą zgadzam się z opiniami, że teraz Polska powinna blokować w Unii wszystkie ważne decyzje, które wymagają jednogłośności. W myśl zasady: TSUE nam na złość to i my blokadę. Niestety, Unia nie liczy się z potrzebami ani ze słabszymi, liczy się z tymi, którzy mają siłę i nie odpuszczą. 

Więc wracając do 2022: zobaczymy co może ugrać Polska w Unii. I po cichu liczę, że Czesi odpuszczą Turów, bo wiadomo, że to gra polityczna i chyba Niemcy tu wciskają jakieś "guziczki"
A czytałam ostatnio, że podobno jakieś niemieckie miasteczko zgłasza pretensję o polską kopalnię jakoby wydobycie zagrażało bezpieczeństwo. No cóż, stara taktyka, znajoma jakaś...
A może by Polska sprawdziła jak tam niemieckie kopalnie przy granicy, a nóż nas podkopują? Np. kopalnia Jänschwalde w Niemczech, którą wykupiła czeska firma. Chyba polski minister zlecił ekspertyzę na temat szkód w środowisku. Więc gra trwa...

W 2022 życzyłabym sobie więcej "akcji" pana Ziobry, który pokazuje niemieckiemu komisarzowi ds. sprawiedliwości zdjecia Warszawy zniszczonej przez nazistowskie Niemcy. Szkoda, że tam nie było przedstawicieli społeczności żydowskiej, której Polska nie wypłaciła jak Niemcy gigantycznych pieniędzy za straty wojenne. Dziś mówią o nas jak o zbrodniarzach, zapominajac chyba kto stoi za zagładą Żydow i domagając się zwrotów kamienic w Warszawie. Ziobro mógłby im pokazać ile zostało z ich kamienic na skutek działań Niemiec... 
To wszystko jest przykre, ale polityka nie ma nic wspólnego z czymkolwiek miłym. Tu inaczej niż w życiu nie warto być fair dla bliźniego, ale tzreba być silnym. Oby nam tej siły nie zabrakło w 2022 Uśmiech
Odpowiedz
#25

Miejmy nadzieję, że Białoruś nie zostanie wchłonięta przez Rosję. Uważam, że taki sąsiad byłby bardzo niebezpieczny dla nas, ponieważ bylibyśmy kolejni...

Co do muzułmanów to w mediach problem jest za bardzo rozdmuchany. We Francji jest 7,5% muzułmanów, a w Niemczech 5,8%.
W Niemczech podobno najwięcej imigrantów jest z Turcji, Włoszech, Grecji i byłej Jugosławii, więc większość to narody katolickie. 

Kiedyś miałem takie może nie marzenie, ale rozmyślałem o tym jak to by było, gdyby Europa stała się jednym państwem tak jak Stany Zjednoczone. Europa bez granic. Ale dziś chyba to już niemożliwe. 
Zbyt wielka walka o władzę. Mieliśmy budować wspólną Europę, a zamiast tego silne państwa walczą o dominację, a słabe starają się przetrwać. 
Zastanawia mnie z jakich naprawdę powodów wyszła Wielka Brytania.
Odpowiedz
#26

Z mojego prywatnego źródła wynika (kuzyn na Wyspach  Oczko  ), że Wielka Brytania nie wyszła z jednego konkretnego dużego powodu - jakiś szczegół polityczny zapoczątkował spory i lawinę której nie dało się już zatrzymać - efekt jest taki, że większość Brytyjczyków żałuje dziś Brexitu, bo myśleli że skorzystają a okazało się że wprost przeciwnie. To pokazuje że czasami (a nawet dość często) duże wydarzenia w polityce i historii mają całkiem niewinne początki, więc lepiej dmuchać na zimne żeby się nie obudzić z ręką w nocniku.

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz
#27

Dla mnie dwójki kojarzą się z chorobami i lękami. To jakby rok stracony, bo nie ma w nim takiej aktywności jaką chcielibyśmy prezentować. Miejmy nadzieję, że ten rok taki nie będzie. Jeśli jednak tak, to uważam, że to będzie ostatni rok, w którym tak wielką platformę dyskusji publicznej będzie zajmował Covid i to jest dość optymistyczne.
Odpowiedz
#28

Czy naprawdę ten 9 rok numerologiczny jest tak paskudny??????????????? Na razie naprawdę ten rok jest tragiczny i chyba coś w tym rzeczywiście jest. Urodziłem się 21.06.1992.
Odpowiedz
#29

Czy 9 rok jest paskudny ?
Znając numerologie ,wibracje swojej daty ,wibracje z którymi się obracamy trzeba współpracować.
W 9 roku powinniśmy sami coś zakonczyć lub dokonać jakiejś życiowej zmiany,by los tego za nas nie zrobił. (bo jak wiadomo ,trochę da sie oszukać los ) ,dodam że przeznaczenie ,a los to zupełnie coś innego.
Liczba 9 to generalnie liczba konca ,zakańczania,czy to jesteśmy w 9 roku osobistym /numerologicznym  czy też własnym  ,czy też w punkcie zwrotnym o wibracji9. Ogólnie mówiąć będąc w tejże wibracji ,mamy świadomośc ,że los szykuje nam zmiany.
Wiadomym jest ,że np rok 9 nie sprzyja wchodzeniu w relacje uczuciowe, (9 jest odpowiednikiem karty tarotowego Pustelnika),ale natomiast jest bardzo dobra jeśli chodzi o porzucenie np. nałogów.
Jednak nic nie trwa wiecznie,lata (numerologiczne ) sie zmieniają,jeden rok sie zakończy ,nadejdzie drugi ,który moze być dla  Nas korzystniejszy i tego sie trzymajmy.

Pasja jest przewodnikiem do największych tajemnic...
Odpowiedz
#30

Dobrze to Pani napisała Pani Dagmaro. Problem polega na tym, że naprawdę czasem nie idzie nic "zakończyć", bo druga osoba wybiera moją ulubioną taktykę "milczeć". I to totalnie milczeć. Nie zawsze niestety chęci w relacjach międzyludzkich pomogą. Najlepiej wszystko załatwiać trzeba osobiście, a nie elektronicznie. Osobiście możesz trochę daną osobę "przycisnąć". Elektronicznie jest to niestety niemożliwe.
Odpowiedz
#31

Paweł, ale to milczenie to właśnie koniec. Uśmiech Nie da się drugiej osoby zmusić do tego by coś poczuła lub by zadziałała w oczekiwany przez nas sposób - to tylko może zdenerwować czy wzbudzać rosnącą irytację tej drugiej strony, bo nikt nie lubi być naciskany czy popychany w jakimś kierunku. Ty jako 3 z dnia lubisz mówić, dyskutować, rozpatrywać, wyjaśniać - ale nie każdy tak lubi... niektórzy wolą właśnie milczeć i nie chcą się tłumaczyć ze swojego postępowania... ludzie są różni.

9 rok może być dla Ciebie jako 3 z dnia bardzo trudny... 9 to energia introwertyczna, pesymistyczna, duchowa, podsumowująca i kończąca - dla ekstrawertycznej, optymistycznej, towarzyskiej, inicjującej i energetycznej 3 przeciwstawna i obca.

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz
#32

Dziękuję pani Le Caro za wiadomość. Może powiem tak- już 2 rok jest dla mnie trudny. Ten chyba jeszcze gorszy od poprzedniego, ale od początku 2021 r. coś się posypało. Obwiniam o to COVID, bo przynajmniej do obecnej chwili byliśmy wszyscy uziemieni w domach. Przez internet nic nie udaje się załatwić. Pośrednia wina jest też po mojej stronie, bo po kolejnym milczeniu nieco spadła u mnie determinacja. Nie mogę jednak się zasadniczo z Panią zgodzić. Milczenie to nie jest w moim języku "odmowa" czegoś. To jest totalny brak szacunku dla mnie, ale też strach, zwykłe tchórzostwo przed konfrontacją. A ja uważam, że podjęcie konfrontacji- a już w ogóle w sprawach miłości czy pracy- jest skichanym obowiązkiem 2 strony. Nie chodzi mi o "zmuszenie" do miłości jak Pani napisała- tylko o wyjaśnienie prostych spraw- skąd się dana osoba wzięła w moim życiu, czemu zaczęła flirty, dlaczego np. poszła po kryjomu mnie wyrzucić z danego kursu językowego i czemu po jakimś czasie zniknęła bez słowa pożegnania. To NIE JEST zmuszenie do miłości. W przypadku odpowiedzi odmownej należy powiedzieć danej osobie - do widzenia. Ale ta odpowiedź musi być. Wie Pani- jako analityk uważam, że aktywność wielu osób może nie być przypadkowa i może ktoś chciał mi zaszkodzić, żebym się załamał i nie napisał doktoratu. Może mi Pani zarzucić paranoję, ale mam podstawy, żeby tak twierdzić. Nie wiem czemu np. pewien naukowiec, który zawsze mi pomagał, też nagle się ode mnie odwrócił- nawet przez 2 lata nie zapytał się od momentu COVID, jak sobie radzę. Przez tyle lat podpisywał mi różne wnioski- a nagle w sierpniu rok temu nie odpisał mi w ogóle, jak go poprosiłem o podpis mailowo. Takich sytuacji ostatnio miałem co najmniej 5-6. Takie sprawy TRZEBA WYJAŚNIAĆ. Może być tak, że ktoś danej osobie nagadał i przez to się ona obraziła? Skoro tak, to NALEŻY PRZEDSTAWIĆ SWOJĄ WERSJĘ. Milczenie moje oznacza "potwierdzenie" zarzutów drugiej strony- jeśli one są kierowane. Każda sprawa musi być wyjaśniona- a szczególnie takie nagłe zniknięcia. W marcu rok temu jedna osoba obiecała , że moje papiery przekaże do szefostwa jednej z uczelni. Do dzisiaj nie wiem, czy to zrobiła. W styczniu tego roku jak zapytałem się, czy przekazała te dokumenty- woli milczeć. Nie odpisała. Dlaczego nie dotrzymała umowy? Chcę to wiedzieć i nie zmienię zdania. Prędzej czy później się dowiem i mam gdzieś to, czy ktoś będzie zirytowany. Domyślam się, że Pani napisała ten post w dobrej wierze, ale naprawdę jeśli ktoś coś nagadał na mnie i dana osoba obraziła się na mnie, nie znając mojej wersji- to trzeba każdą sprawę wyjaśnić. I to nie jest moja wina- tylko ludzi. Mam nadzieję, że będą mieli kiedyś za to zapłacone.
Odpowiedz
#33

Przepraszam, pewnie źle zrozumiałam Twoje słowa: "naprawdę czasem nie idzie nic "zakończyć", bo druga osoba wybiera moją ulubioną taktykę "milczeć". (...) Osobiście możesz trochę daną osobę "przycisnąć". Elektronicznie jest to niestety niemożliwe." Myślałam że chodzi o zakończenie relacji uczuciowej, której Ty nie chciałbyś kończyć (albo może coś wyjaśnić czy przeanalizować), ale ta druga osoba Cię unika.
Absolutnie nie uważam żeby taktyka milczenia była dobrym rozwiązaniem, chodziło mi o to że znam osoby, które tak robią i takie postępowanie leży zwyczajnie w ich charakterze.

To co opisujesz jest charakterystyczne dla cyfry 9 - czyli te nagłe zakończenia. I mogą one dotyczyć również spraw, osób czy rzeczy które były obecne w naszym życiu już dłuższy czas, uważaliśmy je za naturalne, pewne, albo jakoś tam przyzwyczailiśmy się do nich. Czyli tak jak opisałeś: ktoś był w Twoim życiu - i nagle całkowicie ucina kontakt, ktoś inny zawsze Ci szedł na rękę, pomagał, podpisywał - teraz nagle odmawia, odwraca się. itp.
Piszesz: "Takie sprawy TRZEBA WYJAŚNIAĆ."
W przypadku cyfry 9 mamy dwie możliwości: 1) - nagłe zakończenie (runięcie, krach) jest wynikiem zrządzenia losu, czymś niezależnym od nas, lub 2) - kończy się coś co z różnych powodów powinno było już wcześniej odejść z naszego życia, ale my odpowiednio wcześnie sami tego nie zakończyliśmy - w 9 roku los robi to za nas, a wtedy na ogół nie jest to przyjemne.
Przykładowo (nie twierdzę że u Ciebie tak było, daję tylko przykład): jesteśmy w relacji z osobą, która kłamie, jest nieszczera, niesłowna, trudna. Dla własnego dobra powinniśmy zakończyć taką relację - tymczasem z jakiś powodów (np. uczuciowych), ciągniemy ją dalej. W takiej sytuacji, gdy nadchodzi rok 9 los kończy taką znajomość za nas (na ogół w nieprzyjemny sposób). 
Ogólnie rzecz biorąc rok 9 czyści, sprząta, wyrzuca z naszego życia wiele - czasami brutalnie, w bolesny sposób, nie cackając się, bardzo często całkiem niespodziewanie i wbrew naszej woli. Robi to, ponieważ 9 kończy pewien cykl, odcina różne zbędne więzi i sznurki z przeszłości które są w naszym życiu jakąś tam kotwicą - nawet jeśli my sami nie zdajemy sobie z tego sprawy - bo musi przygotować miejsce, przestrzeń dla nowości i zmian w naszym życiu jakie przyjdą na to miejsce w następnym roku osobistym - czyli 1. 
Czy należy to wyjaśniać? Powiedziałabym że raczej przeanalizować i wyciągnąć najlepszą dla siebie naukę.
Dam Ci przykład ze swojego życia. W 9 roku zmarła bliska mi osoba z rodziny. Oczywiście gdyby to ode mnie zależało chciałabym by żyła ona jak najdłużej... ale los (czy Bóg) zadecydował inaczej, że to już koniec tu i teraz. I wraz ze śmiercią tej osoby zostały przecięte jakieś więzi, powiązania, moje życie musiało zostać przeorganizowane, musiały się pojawić nowe elementy, zostałam wysadzona z siodła, z bezpiecznego miejsca, i zistałam zmuszona do dokonania zmian. Z czasem zauważyłam dopiero jak ta osoba bardzo mnie hamowała - podejrzewałam to od zawsze, ale nie wiedziałam że aż tak. Dopiero wraz z jej śmiercią otworzyły się nowe drzwi w moim życiu - choć to bardzo trudne doświadczenie.
Spróbuj więc podejść do tego w ten sposób... Nie ścigaj winnych, nie zastanawiaj się czy to podstęp, spisek itp. - to jest specyfika roku 9 by coś kończyć i nie ma znaczenia dla Twojego przyszłego życia dlaczego tak się stało czy kto za tym stał. Skup się na sobie, na tym co jest dla Ciebie najlepsze. W Twoim życiu naukowym był dotąd człowiek, który zawsze Cię wspierał, dawał Ci poczucie komfortu, bezpieczeństwa (jakkolwiek to nazwać) w Twoich działaniach na uczelni. Teraz go zabrakło, odciął się. Ale ten człowiek był po prostu jednym z pionków na szachownicy Twojego życia - a Ty musisz iść dalej. I co teraz? Zostałeś brutalnie zmuszony przez los, by poszukać innych, nowych rozwiązań. Być może - a nawet nie "być może" ale na pewno - po trudnym dla Ciebie okresie ta sytuacja na zasadzie domina sprowadzi zupełnie nowe ciekawe pozytywne sprawy, rzeczy i osoby do Twojego życia. I tego Ci serdecznie życzę. Uśmiech

Ty masz tę dziewiątkę też w Kluczu Wcielenia, tak więc takie właśnie nagłe "wymuszone" przez los (lub inne osoby) zakończenia będą zapewne co jakiś czas wpływać na Twoje życie i powodować konieczność budowania od nowa.

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz
#34

Dziękuję Pani Le Caro za obszerny i bardzo interesujący wpis. Przeczytałem go uważnie i będę jeszcze do tego wracał. Jak coś, to urodziłem się 21.06.1992. Wynika z daty urodzenia, że jestem numerologiczną 3. Mimo wszystko ten ciężki czas zaczął się od 8 roku numerologicznego- czyli tak mniej więcej od samego początku 2021 r. Od września 2021 r. zaczęła się niejako taka "dobitka". 

Za to wszystko "winę" ponosi z grubsza mój charakter, którego NIE CHCĘ ZMIENIAĆ. Ani nikogo nie zabiłem, ani nikomu nie podkładałem kłód pod nogi w pracy. Może mi Pani zrobić rozkład z mojej daty urodzenia- i Pani się przekona, że nie jestem wielkim potworem. Popełniam błędy- nie raz jestem za bardzo asekurancki i wybuchowy, ale mam wiedzę, realne osiągnięcia, pasję, pomysły, inicjatywę. To jest też pewnie przyczyna tego, co się dzieje. Wbrew pozorom niewielu lubi młodych z inicjatywą, wyrażaną "poza aprobatą" dyrekcji. Niestety od dawna żyjemy w mentalnej półkomunie, która teoretycznie jest demokracją, ale praktycznie wszelkie jednostki, które myślą samodzielnie, mają problemy. Oczywiście nie trafiają do więzień i nie są prześladowani, jak we wcześniejszych okresach. Ale są ignorowani i często są traktowani jako trędowaci, bo "stanowią problem". Inni ludzie boją się oczywiście o to, że ambitny pracownik będzie naruszał ich interesy i miał inne pomysły na rozwój danego instytutu czy placówki. Nie rozumiem tego. Każdy niech zajmuje się swoją działką badawczą- ja nie wtrącałbym się w działkę kogoś, kto ma inne zainteresowania od moich. A jak ktoś zazdrości, to trzeba pracować- zamiast wiecznie utrudniać komuś życie. Bardzo nie lubię zawiści. Zdarza mi się powiedzieć, że ktoś jest "skurczybykiem", że coś osiągnął- ale mówię to z uśmiechem i podziwem, ale nie poluję na każdego, żeby wygryźć kogoś ze stanowiska. 

Teraz jedna osoba mi obiecała, że we wrześniu zacznę pracę w jednej placówce. Czy dotrzyma słowa? Mam nadzieję. Zobaczymy. Ma Pani oczywiście rację, że należy skupić się na sobie- ale jednak nie wyjaśniając poszczególnych spraw, jest ryzyko, że one się kiedyś powtórzą. Nie wiedziałbym też, na kim mam polegać- a na kim nie. Dlatego trzeba to wyjaśnić jak najszybciej. Na razie jednak nie mam takiej możliwości. Nie wiem czemu ta osoba, która wspierała moją karierę, nagle przestała się ze mną kontaktować. Podała Pani dobry przykład ze swojej rodziny, że zawsze trzeba żyć dalej. Wszystko to jest prawdą. Nie mówię, że należy popełnić samobójstwo czy coś z tych rzeczy- ale mówiąc szczerze, teraz bez wsparcia tej osoby mam ogromny problem. Pewnie jakoś sobie poradzę, ale raz, że nie mam gwarancji- a dwa, że jeśli sobie dam radę, to ile będę miał lat? 35? 40? 50? Chcę zrobić habilitację, póki jestem młody. W moim środowisku to ciężko jest cokolwiek samemu osiągnąć. Musisz mieć chociaż 1 lub 2 osoby po swojej stronie- plus maksimum determinacji, ambicji i kombinowania w pewnym sensie. Samemu nic się nie zdziała. Dlatego przypuszczam, że moja kariera naukowa ulegnie zahamowaniu przez najbliższy czas. Szkoda, bo bym już zaczął pisać habilitację. Nie pracując na uczelni, nie mam praktycznie szans na habilitację- mimo dużego dorobku naukowego.  A chcę to zrobić szybko, póki jeszcze "w miarę" mi się chce. Nie wiem czy po 40 będzie mi się chciało. Może pojawi się żona, dzieci. A nie chcę, żeby przez moją pracę np. kiedyś rozpadło się małżeństwo. Wiele małżeństw rozpada się właśnie dlatego, że mężowie nie mają czasu dla swoich kobiet, które czują się samotne i potem zdradzają. 

W miłości mam podobną sytuację- to nie tylko w pracy tak mam- tylko to ciągnie już się dłużej. Pani Le Caro- naprawdę nie chcę relacji utrzymywać na siłę, ale wyjaśnienie, czemu ktoś odszedł nagle- należy się. Podejrzewam w wielu przypadkach naprawdę jakieś spiski, złą wolę. Za dużo jest dziwnych zdarzeń, które MUSZĄ być wyjaśnione. Flirtowała ze mną jakiś czas temu z własnej woli przez półtora roku jedna anglistka, "bezlitośnie" mi dokuczała, patrzyła na mnie wzrokiem wiadomo jakim, jakby chciała iść ze mną do łóżka. Urodziła się 19.06.1986. Na samym początku zadała pytanie o mój typ kobiety, co mnie zamurowało. Moim OGROMNYM błędem było to, że praktycznie z miejsca ona mi się spodobała. Uległem stanowczo za szybko i mam do siebie ogromne pretensje za to. Byłem w szoku, że wyraziła mną zainteresowanie sama 6 lat starsza kobieta. Była jednak ona zamknięta w sobie, rozmowa z nią zawsze była trudna. Spuszczony wzrok, bełkotanie do siebie, panika, zakłopotanie. Tak z nią nie raz wyglądała rozmowa. Mnie się pytała o wszystko dosłownie, była taka mieszanka komplementów i bezczelności. Wszystko na raz. Nie krytykowałem jej jednak, bo bałem się odrzucenia- ale przede wszystkim tego, że nie napiszę doktoratu, jak mnie odrzuci. Chciałem po czasie z nią porozmawiać. Dlatego grałem nieco na przeczekanie. Niestety po zakończeniu kursu ona zniknęła i mimo moich prób kontaktu ( raz na 4 miesiące) zapiekle milczy. To jest strasznie skomplikowane i dziwne. Nie wiem skąd się ona wzięła w moim życiu i czemu zniknęła w taki sposób. Na całe szczęście napisałem tą pracę i jestem z tego dumny. Chciałbym poznać prawdę dla samego siebie, aczkolwiek rzeczywiście chyba trzeba odpuścić. Są inne kobiety od niej. Stać mnie na to. Ona urzekła mnie tym, że wyraziła zainteresowanie sama, z własnej woli. Pierwsza w życiu. Miałem 2 kobiety, ale musiałem o nie walczyć sam. Tutaj było inaczej. Chcę tylko wiedzieć, czemu flirtowała i czemu zniknęła. Podejrzewam jednak, że będzie bardzo ciężko się dowiedzieć. 

Tak to wszystko wygląda. Wierzę cały czas, że w końcu się to wszystko odwróci na moją stronę. Naprawdę jestem osobą dość pewną siebie, mam pozytywne nastawienie do życia, staram się nie myśleć depresyjnie. O dziwo nie jestem osobą specjalnie towarzyską, ale często jestem wygadany, szczególnie w mojej tematyce badawczej. Staram się wierzyć w lepsze dni. Ludzie mają gorzej ode mnie- to, że tak to opisuję, to nie znaczy, że uważam siebie za cierpiętnika. Po prostu jestem zdziwiony, zaskoczony tym wszystkim- nie ogarniam tego. Zawsze wiedziałem czego chcę i mówiąc szczerze, teraz nie bardzo mam możliwość realizowania swoich marzeń. Myślę, czy nie pisać już pracy habilitacyjnej teraz, nawet jak nie będę na uczelni pracował. Ale bez doświadczenia akademickiego, pracy na uczelni- praktycznie jest niemożliwe dopuszczenie do dalszych etapów tej pracy. Poza tym byłoby dobrze, jakby ktoś to przeczytał wcześniej. A nie bardzo mam do kogo się zwrócić. Zobaczymy jak to będzie. Na pewno nie zapomnę tego czasu i nawet jak "stanę na nogi", to chcę, żeby schodzili mi z drogi. Nie wybaczę tego, co mi zrobili. Trzeba grać tylko na siebie i na ludzi, którzy naprawdę na to zasługują. 

Mam nadzieję hahaha, że za długo się nie rozpisałem- postaram się krócej na drugi raz. Po prostu są to obszerne wątki, których 1 zdaniem nie idzie napisać. Wszystko jest nieźle popieprzone. 

Pozdrawiam oczywiście Panią serdecznie.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości