Dziady i Zaduszki zamiast Halloween
#1

Dzisiejszego wieczoru (31 października) obchodzone jest święto Halloween. Święto to nie jest świętem słowiańskim, to nowa moda która przywędrowała do nas głównie z powodów komercyjnych, więc kiedy Polacy świętują Halloween, to zupełnie tak jakby Anglicy świętowali Noc Świętojańską... nie jest to po prostu nasze święto.
Mamy natomiast inne święto, które jest równie stare, a dziś coraz bardziej zapomniane (chyba właśnie przez swoją kameralność i niekomercyjność): Zaduszki.
Święto Wszystkich Świętych obchodzone 1 listopada jest świętem stricte kościelnym i to nie to samo co Zaduszki przypadające na 2 listopada. Pozostający trochę w cieniu dzień Zaduszek jest starym i bardzo ważnym świętem, sięgającym swoimi początkami daleko wstecz. To właśnie tego dnia powinniśmy się modlić za dusze zmarłych którzy już przeszli na tamtą stronę, wspominać ich i odwiedzać ich groby.

Zaduszki wywodzą się z obchodzonego dawniej słowiańskiego święta zwanego Dziady. Dzisiejsze Zaduszki to święto kościelne powstałe już w X w., ustanowione oczywiście - jak wiele świąt kościelnych - w miejsce dawnego pogańskiego święta (w tym przypadku święta na cześć zmarłych).
Warto więc w nadchodzącym czasie pamiętać o naszej historii i naszych słowiańskich świętach, zamiast bezmyślnie powielać wzorce świętowania które są wprawdzie miłe, wesołe i pociągające... ale kulturowo obce. Każda tradycja ma jakieś korzenie i jakiś sens... gdzieś daleko w przeszłości, tam gdzie sięga historia naszych przodków.
W tradycji słowiańskiej (jako Dziady), a później chrześcijańskiej (jako Zaduszki) święto zmarłych było dniem daleko bardziej refleksyjnym i bogatym w symbolikę niż dzisiejsze skomercjalizowane święto Halloween które obecnie właściwie... nic nie świętuje. Myśli No chyba że świętem nazwiemy festiwal gadżetów w pomarańczowo-czarnych kolorach. Oczko Zaduszki były naprawdę dniem łączenia się z duszami zmarłych i ten dzień był całkowicie temu poświęcony. To wymagało skupienia, wyciszenia i refleksji - czyli wszystkiego czego brakuje współczesnemu świętu Halloween.

A oto historia Zaduszek...

Wedle polskiej tradycji Dzień Wszystkich Świętych (1-go listopada) i Dzień Zaduszny (nazywany też Zaduszkami 2-go listopada) są świętami pamięci o zmarłych. Pierwszy termin został ustanowiony w 835 r. przez papieża Jana XI ku czci zmarłych świętych. Ponad wiek później - w 998 r. ustanowiono Dzień Zaduszny, a to dzięki opatowi benedyktynów z opactwa w Cluny, późniejszemu świętemu, Odilonowi.
Jednak tradycja Zaduszek sięga jeszcze czasów przedchrześcijańskich. Pierwotnie obrządki odprawiane w dniu tzw. Dziadów miały na celu nawiązanie kontaktów z duszami zmarłych oraz zyskanie ich przychylności. Obrzędy te stały się inspiracją dla Adama Mickiewicza i jego wielkiego poematu narodowego „Dziady”, który poprzedzony był takimi oto objaśnieniami autora: „Dziady: Jest to nazwisko uroczystości obchodzonej dotąd między pospólstwem w wielu powiatach Litwy, Prus i Kurlandii, na pamiątkę dziadów, czyli w ogólności zmarłych przodków. Uroczystość ta początkiem swoim sięga czasów pogańskich i zwała się niegdyś ucztą kozła, na której przewodniczył Koźlarz, Huslar, Guślarz, razem kapłan i poeta (gęślarz). Dziś pospólstwo święci dziady tajemne w kaplicach lub pustych domach niedaleko cmentarza…”.

W Polsce tradycja Dnia Zadusznego zaczęła się tworzyć w XII w., a pod koniec XV w. była już znana w całym kraju. Dziś w obydwa te dni odwiedzamy na cmentarzach groby naszych zmarłych bliskich, aby ich wspominać i modlić się za ich dusze. Pięknym polskim zwyczajem jest zapalanie zniczy na grobach. Tradycja ta wywodzi się z pogańskiego zwyczaju rozpalania ognisk na mogiłach; wierzono, bowiem, że płomienie ogrzeją błąkające się po ziemi dusze. Ogniska rozpalano także na rozstajach dróg i w obejściach, aby wskazywać drogę duchom. Chrust na te ogniska składano w ciągu całego roku (ten kto przechodził, kładł obok grobu gałązkę i w ten sposób tworzył się stos do spalenia w noc zaduszną). Wierzono, że ogień palony daje również ochronę żywnym przed złymi mocami.

W nocy z 1 na 2 listopada nie należało wychodzić z domu. Wierzono, że w tę noc zmarli księża odprawiają w kościołach msze, na które ze wszystkich stron przybywają zmarli. Spotkanie z nimi, a tym bardziej wejście do kościoła w czasie takiego nabożeństwa może być niebezpieczne. Po takiej mszy duchy zmarłych udają się do swych domów. Do początku XX w. na wsiach polskich istniał zwyczaj przygotowywania w dniu poprzedzającym Dzień Wszystkich Świętych różnych potraw. Pieczono chleby, gotowano kaszę i bób, a na wschodzie kutię z miodem i wraz z wódką pozostawiano na noc na stołach dla dusz zmarłych. Z kolei wyznawcy prawosławia ustawiali jedzenie na grobach. Wieszano też czysty ręcznik, obok stawiano mydło i wodę. Wieczorem uchylano drzwi wejściowe, aby dusze zmarłych mogły w swoje święto odwiedzić dawne mieszkania. Był to znak gościnności, życzliwości i pamięci. Zwyczajem było również nawoływanie zmarłych po imieniu.

Wierzono, że dusze zmarłych doświadczają pragnienia i głodu, potrzebują bliskości krewnych i wypoczynku. Obowiązkiem żyjących było zaspokojenie tych pragnień, bowiem rozgniewane dusze mogły wyrządzać szkody, straszyć, sprowadzić nieszczęście lub przedwczesną śmierć. W dniach 1 i 2 listopada tuż po zapadnięciu zmroku zabronione było klepanie masła, maglowanie, deptanie kapusty, cięcie sieczki, przędzenie i tkanie, wylewanie pomyj i spluwanie, aby nie skaleczyć, nie rozgnieść i nie znieważyć odwiedzającej domostwo duszy. W te dni wszędzie goszczono obficie żebraków i przykościelnych dziadów – pątników pielgrzymujących z jednego miejsca kultu do drugiego, obwieszonych medalikami i szkaplerzami, a utrzymujących się z jałmużny. Wszędzie otaczano ich szacunkiem. Mówiono, że są to „ludzie święci”, „ludzie boży”, „ludzie kościelni”, żywiący się ukwestowanym, obmodlonym „chlebem Pana Jezusa”. Wierzono skrycie, iż postać dziada kościelnego przybrać może duch zmarłej bliskiej osoby. Wiara ta, utrzymująca się wśród starych ludzi po dzień dzisiejszy, dyktowała rozliczne rozkazy i szczególne zachowania w dniu Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny. W podzięce za poczęstunek goście (dziady) byli zobowiązani pomodlić się za dusze zmarłych.

(źródło: <!-- m --><a class="postlink" href="http://rme.cbr.net.pl/kultura-i-tradycje-ludowe/224-zaduszki-na-wsi-wierzenia-i-zwyczaje.html">http://rme.cbr.net.pl/kultura-i-tradycj ... czaje.html</a><!-- m -->)

Proszę napiszcie mi co Wy sądzicie na temat Zaduszek. Czy świętujecie Zaduszki, czy też to stare święto ginie gdzieś w cieniu Wszystkich Świętych (a teraz jeszcze i Halloween)? Może są jeszcze regiony Polski (może bardziej na wschód) gdzie to święto jest obchodzone i przetrwały tam jeszcze jakieś tradycje, zwyczaje, zabobony związane z tym dniem? Bardzo bym była ich ciekawa. Uśmiech Piszcie proszę...


[ATTACHMENT NOT FOUND]
Odpowiedz
#2

1 Listopada ide z rodzina na cmentarz gdzie zapalam swiece , na grobach stawiam kwiaty chryzantemy i modle sie za dusze moich przodkow ,odwiedzam groby znajomych czy znanych osob .Wieczorem tez ide na cmentarz . drugi raz lubie swiatlo swiec .Co do zwyczajow zw .z 1 Listopada :To w warszawie mozna kupic Panska skorke ,daje sie pieniadze zebrakowi ,ktory jest na cmentarzu ,daje pieniadze na odnowienie grobow , przypomnialam sobie ,ze ,Cyganie przynosza jedzenie ,alkohol na groby swych zmarlych mowili o tym w jakims rep . w tv .
Odpowiedz
#3

Anka, dziękuję Ci za podzielenie się tym opisem. Uśmiech
Ja też lubię chodzić na cmentarz kiedy już zapada zmierzch - zarówno 1 jak i 2 listopada, kiedy płonie tyle świec, że aż ogrzewają powietrze... wtedy jest magicznie. Uśmiech
Może podzielicie się swoimi refleksjami na temat swoich wizyt na cmentarzach 1 i 2 listopada, może są u Was jakieś zwyczaje, przesądy obecne w rodzinie od dawna? Szczególnie ciekawi mnie wasze podejście do święta Zaduszek.
Czy w tych dniach robicie coś, czego nie robicie w żaden inny dzień w roku?
Odpowiedz
#4

A ja ...lubiłam Rotfl chyba w tym roku sobie daruje Oczko nie wiem dreszcz mnie przeszedł LeCaro jak to czytałam..
Ja robie coś nietypowego dla mnie...ide na msze Rotfl
Bardzo ładny opis Kwiatek
Odpowiedz
#5

Hehehe, Bronko nie chciałam Cię przestraszyć. :scared-ghostface:
Napisałam to głównie z dwóch powodów: po pierwsze byłam ciekawa czy są w Polsce jeszcze jakieś zwyczaje związane z tym dniem o których nie wiedziałam
A po drugie - w dzisiejszych czasach ludzie tak bardzo boją się starości i związanej z nią śmierci, że odsuwają ją daleko od siebie.
Wolą odpychać myśl o śmiertelności człowieka tak daleko od siebie, że kiedy przychodzi starość, choroby, a później śmierć są zupełnie na to nieprzygotowani. Tymczasem dawniej starość i śmierć po niej następująca były częścią życia człowieka z których każdy sobie zdawał sprawę.
Ludzie starzeli się i umierali w domach, w otoczeniu rodziny. Nawet po śmierci pamiętano o nich - szczególnie zaś w ten szczególny dzień, dzień Zaduszek - zapraszano ich nawet do stołu. Uśmiech
Ludzie łatwiej godzili się z koleją rzeczy - tym, że człowiek rodzi się, jest dzieckiem, później dorasta, sam ma dzieci, starzeje się, choruje - a w końcu umiera... i rodzi się ponownie do życia wiecznego.
Moja Mama nie raz wspominała rozmowy ze swoją Babcią, która pomimo że bardzo wcześnie straciła męża i dwie nastoletnie córeczki, to naprawdę cieszyła się życiem i była niezwykle pogodnym człowiekiem.
Ale kiedy już się zestarzała, to tak mówiła do mojej Mamy: "Wiesz Ewuśko, ja już bym chciała umrzeć... już mi się tu przykrzy być.
Tam czeka na mnie mąż i córeczki, ja już bym chciała do nich pójść".

Śmierć wcale nie musi być straszna, tak więc i Zaduszki nie były strasznym świętem. Służyły po prostu przypomnieniu tego że naszą pamięcią, miłością i opieką, powinniśmy otaczać nie tylko tych bliskich, którzy żyją tu z nami na Ziemi, ale i dusze tych bliskich którzy odeszli do innego świata - bo wkrótce i my do nich dołączymy.
Odpowiedz
#6

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że wypiera się tradycje slowianskie, a na ich miejsce wypcha święta zachodnie jak np. Halołin, które nie ma nawet odpowiednika polskiego, bo przecież wszystko co brzmi inaczej jest o wiele lepsze.
Wystarczy przejrzeć sobie aplikacje instagram - tam młode dziewczyny w pogoni za... w sumie nie wiem za czym, ingerują chemią i innymi zabiegami plastycznymi, aby zabezpieczyć się na starość.
Caro dzisiaj ucieka się od starości. Od polskości. Tradycji. Jak obserwuje młodszych os siebie to zastanawiam się jak można tolerować współczesność, rzadko kto dzisiaj ma normalne spojrzenie na to, dziś stawia się na piedestal - wszystko to co kiedyś uznawane za nienormalne.
Odpowiedz
#7

Masz rację Ladi - ludzie dziś po prostu uciekają przed starością, nie zdając sobie sprawy że starość i tak ich dogoni. Zawsze myślałam, że ten kto ucieka i nie potrafi stanąć twarzą w twarz z prawdą to tchórz. Oczko I choć nie lubię słowa "godny", to jednak tutaj je zastosuję bo pasuje jak najbardziej. Jaką starość może mieć ten kto nie chce się z nią pogodzić, kto nie rozumie że każdy okres w naszym życiu ma przykre strony i każdy - także starość - ma przywileje. Przywilejem starości nie jest piękny wygląd i wspaniałe zdrowie. Przywilejem godnej starości jest to, co sobie wypracujemy sami swoim życiem, a więc: kochająca rodzina, dzieci, wnuki, mądrość życiowa która pozwala nam rozróżnić co jest ważne a co jest głupstwem, odpoczynek od pracy i czas którym możemy dysponować, mniejsze pragnienia materialne (brak zjawiska "muszę to mieć"), a nawet to że dbanie o swój wygląd fizyczny nie zajmuje już tyle czasu co w młodości i nie musimy już myśleć intensywnie o tym czy spodobamy się innym. Oczko Oczywiście, są i minusy, wiadomo... Ale pomyślcie sobie: czy "przyjemniej" by nam było umierać gdybyśmy nigdy się nie zestarzeli, gdyby Śmierć przychodziła do nas gdybyśmy byli w pełni sił, fizycznie młodzi i z wieloma planami na przyszłość?
Odpowiedz
#8

Pięknie napisane Oklaski
Odpowiedz
#9

Ciekawy opis i bardzo fajnie, że ludzie chcą kultywować nasze tradycje. Sam jestem zwolennikiem wskrzeszania starosłowiańskich tradycji. Bardzo się cieszę, że poruszono ten temat. W wielu miastach organizuje się np: noc kupały. 

Ale uważam, że jest tu błąd. 

Dziady były i wiosenne i jesienne. Te jesienne były właśnie obchodzone na przełomie października i listopada, więc w nocy z 31 października na 1 listopada. 
Nie byłbym taki pewien, czy te straszne Halloween jest nam aż tak bardzo obce i nie ma słowiańskiego odpowiednika. 
Zdaje się, że halloween to ewolucja celtyckiego sabatu Samhain tak jak nasze święto zmarłych to ewolucja dziadów. 
W pewnym sensie można powiedzieć, że Halloween i Dziady to te same święto. 

Myślę, że Halloween nadal może być dla niektórych czasem rozmyślań i rozważań, oddawania czci zmarłym. Na zachodzie prężnie rozwijają się ugrupowania neopogańskie, dla których te święto z pewnością jest ważne. 
Komercja halloween nie jest tak daleka od naszych zwyczajów. Większość ludzi przypomina sobie o konieczności posprzątania grobów, bo ,,co ludzie powiedzą" i zaczyna się okres kolorowych straganów na grobach. Ściganie się na ładniejsze znicze, okazalsze kwiaty, żeby tej drugiej kopara opadła jaki znicz postawie...Wybieramy się w wyścigu do sklepów po jak najładniejsze znicze, ale nie myślimy wcale o modlitwie. Jest zimno, zmówiny przysłowiową zdrowaśkę i pędzimy dalej, byle jak najszybciej wszystko obskoczyć. A jeszcze jakie można wzbudzić oburzenie, jeśli dla ważnych osób z rodziny kupimy taki stary, mały znicz... Wbrew pozorom to święto również jest skomercjalizowane i nastawione na wydawanie pieniędzy. Niedaleko padło jabłko od jabłoni. 

A z drugiej strony myślę, że dla większości ludzi lepiej jest przebrać się za ducha i iść na imprezę niż odprawiać dziady i te duchy wzywać Uśmiech
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości