cienie karty Kaplan:
''Amerykański historyk i politolog MIchael Parenti,
"Mit Tybetu : przyjazny feudalizm" :
"pańszczyźniani chłopi byli zwyczajnie niewolnikami, pracującymi darmowo dla feudała lub klasztoru, niemogącymi się nawet żenić bez zgody zwierzchności, muszącymi płacić podatek od małżeństwa, od narodzin, kazdego dziecka, uwięzienia i uwolnienia, od każdego święta religijnego i każdego zgonu w rodzinie - od wszystkiego. Nawet od bezrobocia, gdy nie mogli znaleźć pracy! Wielu małych chłopców siłą zagarniano do klasztorów, gdzie byli wykorzystywai seksualnie i kształceni jako mnisi a dwory feudalne zwyczajowo łowiły co ładniejsze dziewczynki w wiadomym celu."
I najlepsze:
"hierarchię społeczną tej strasznej teokracji cementowaly rygory buddyjskie - uciskanej ludności wpajano, że niedola jest pokutą karmiczną za złe uczynki w poprzednim życiu. Ucieczki i wszelkie nieposłuszeństwo karano sadystycznie(amputacjami, wyrywaniem języka, wyłupywaniem oczu)ale nigdy zabijaniem, gdyż religia buddyjska nie zezwala odbierać życia. Gdy więc chciano kogoś utrupić - maltretowano go i półżywego zostawiano nocą na mrozie, "oddając Bogu"".
Cytat za "
Der Spiegel", 2008
''W czasach, kiedy Tybet był rządzony przez Dalajlame (władce absolutnego władającego krajem całkowicie feudalnym) istniała dyktatura tybetańskiej szlachty i mnichów. Prawie 95% społeczeństwa było niewolnikami i wyrobnikami bez jakichkolwiek praw, którzy żyli w nędzy!. Ich właściciele mieli prawo do odsprzedawania i wymieniania niewolników i do dawania ich w prezencie! Mogli także dowolnie wydawać na nich wyroki i okrutne kary, np. wydłubywania oczu, obcinania uszu, dłoni i stóp, podcinanie wiązadeł, wrzucanie do wody. Dalajlama uznaje się za „obrońcę” praw człowieka i „rzecznika” wolnego Tybetu, a nie pamięta co działo się w tym kraju zanim zajęły go wojska chińskie!''
''V Dalajlama w roku tygrysa (1638/39) uczestniczył wraz z mnichami w działaniach Guszri-chana, który to ogniem i mieczem podporządkowywał sobie kolejne terytoria i spacyfikował Mongołów. XIII Dalajlama zabiegał o brytyjskie wsparcie i uzbrojenie dla tybetańskiej armii walczącej z wojskami chińskimi. W Tybecie w zasadzie od początku XVII wieku sekty buddyjskie wraz z rządzącą arystokracją prowadziły zbrojną walkę o wpływy. Opis brutalności walk, egzekucji, tortur podaje Melvyn C. Goldstein w książce The Snow Lion and the Dragon: China, Tibet, and the Dalai Lama. I nie jest to tylko kwestia historii, gdyż cały świat kilka lat temu był świadkiem walk sekt buddyjskich w Korei Południowej (wewnętrznej walki o wpływy w sekcie Chogye). Po zamieszkach ujawniono, że mnisi buddyjscy walczyli przede wszystkim o kontrolowanie budżetu 9,2 miliona dol., pochodzącego z datków wiernych. ''
''Sama historia Tybetu pokazuje, że teokratyczny model państwa nie był też wolny od przemocy. Ze względu na rozwiązłe prowadzenie dworu, intrygi, walkę o wpływy w ciągu 170 lat w wewnętrznych starciach zamordowano pięciu Dalajlamów.''
''Obecny Dalajlama dość późno przyjął ghandyjską doktrynę ahimsa (niestosowania przemocy) – czyniąc z niej wartość rdzennie buddyjską, która to rzekomo od wieków kształtuje indywidualną i polityczną historię Tybetu. Dalajlama XIV z bogatych idei i doktryn buddyzmu tybetańskiego wypreparował miłość, empatię i współczucie, gubiąc gdzieś po drodze rzeczywisty, historyczny obraz buddyzmu.''
zrodlo
http://forum.pomorska.pl/zbrodnie-buddyzmu-t122014/