Jestem w 7. roku obecnie. Mogę napisać, że spodziewałam się, że to 8 będzie rokiem zbierania żniw, ale już się zaczęło - wcześniej. Więc jest trudno, na zmianę z fartem od losu. Wiele zadumy - na początku, jesienią gdy wchodziłam a aurę 7. roku. Potem to myślenie, rozterki jakoś zmniejsza się, a im bliżej lata tym jest lepiej. Choć doły czasem łapię.
Ogólnie bałam się 7. roku osobistego bo jestem numeorlogiczną 1, a więc lubię początek, dynamikę czegoś nowego. 1 numeorlogicznie, które znam też męczą się tą końcówką cyklu, bo my czasem mamy słomiany zapał, a tu trzeba podsumować, myśleć (Gorzej będzie w 9. roku jeszcze). Ale 7 jest też dla mnie rokiem fuksa - nagłych zastrzyków gotówki i... rokiem cieszenia się sławą, czy jakimś autorytetem w grupie, pracy, w otoczeniu. To jednak nie wynika z farta, ale mojej ciężkiej pracy, komuś pomogłam, sporo poświęciłam - teraz jakby zbieram owoce. To sukces po ciężkiej pracy i z tyłu głowy myśl: "Nie bądź zbyt pewna siebie, ucz się pokory, sukces nie może być powodem do wywyższania się". To głównie w pracy.
7 rok jest kosą - niestety. Relacje rodzinne posypały się. Ciężko zachorowała moja babcia, odratowaliśmy ją w ostatniej chwili, wiele popołudni przesiedziałam u niej w szpitalu. Nie ma lekko. Relacje z resztą rodziny - leżą, bo wygarnęłam, że nie pomogli babci choć byli blisko i na czas nie zadzwonili po pogotowie. Obecnie kontaktu zero, ale... ja w tej sytuacji jestem ją sprawiedliwą, czystą, mam poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Szkoda, że w takich okolicznościach.
7 rok kosi też zdrowie. Dopadła mnie ospa, teraz cały czas smarkam, odporność niska. Ciągle się potykam, przewracam, na siłowni mało nie skręciłam nogi na bieżni, a przy treningu siłowych upadłam i poobijałam się. Ale... ćwiczyc daję radę. Poprawiała mi sie kondycja. Znalazłam nowych znajomych - może nawet przyjaciół, czas pokaże
Czuję się ładna, choć poobijana
Po ospie została mi jedna, niewielka dziurka na czole - pójdę na laser ale we wrześniu, już w 8. roku, bo efekt w 8. roku ma być trwalszy. Podobno wyglądam całkiem całkiem he he
Teraz, w 7 roku dźwigam na barkach ciężar relacji rodzinnych, które upadły. Choć robiłam co powinnam by pomóc starszej osobie w rodzinie ale inni nie. Odwrócili się ode mnie, uważając, że wymagam od nich zbyt wiele. W pracy jest dobrze, jestem kimś w rodzaju autorytetu, mam więcej ofert, premie, jakieś dodatkowe pieniądze. To się miesza z tym pechem w życiu, np. popsuje się zmywarka, rower, piekarnik, przewracam się non stop, boli mnie jak nie ząb to głowa, choć wcześniej nie miewałam np. migren. A więc raz lepiej a raz gorzej. Finanse jednak nie kuleją, jest nawet lepiej niż rok temu.
W minionym cyklu 9 lat temu w 7. roku osobistym znalazłam pracę w swoim zawodzie. Niby nie miałą być na stałe, bo 7. nie jest stałą liczbą, ale okazała się taką. 7 to jest bowiem też liczba talentów, sukcesów, fartów, liczba ducha, przemyśleń, a moja praca wiąże się z pisaniem, twórczością. Może dlatego
Obecnie, w 7 roku osobistym dostałam nagrodę w konkursie poetyckim, czasopismo poetyckie drukuje moje wiersze, za 2 tygodnie jadę na czytanie poezji w dość fajnym gronie poetów w Warszawie. 7 ma wielką moc tworzenia, zaglądania do środka, trochę przewartościowania tego wszystkiego, moc słowa, kreatywność. Fajnie uciec w ten świat i nie myśleć zbyt wiele
Czekam na 8 rok. Im bliżej tym czuję się lepiej w materii ósemki, która lubię
7 chcę zostawic za sobą, choćby przez te upadki, poobijanie się wieczne czy jakieś dziwne katary itp.