Ciekawe spostrzeżenie
Dla mnie Cesarzowa uosabia energię płodnej, dojrzałej kobiecości, nie partnerstwa, stąd po samej Cesarzowej nie określałabym kondycji tworzonych przez nią relacji. W praktycznych rozkładach pokazuje mi ważną kobiecą obecność, ale nie interpretuję z samej tej jednej karty jaka ta obecność jest - czy "wszystko leżące na jej barkach", czy odpowiedzialność, kompetencja, niezależność, których brakuje otoczeniu itd...
Przewaga takich rozkładów, w których Cesarzowa określa nie tylko kobietą zaradną, ale wręcz dającą bez wzajemności i osamotnioną w związku mogłaby wynikać – tak jak ja o tym myślę - z niezbyt zdrowej tendencji, w której związki tworzymy nie poprzez równe partnerstwo, a poprzez układy "kompensowania braków". Zazwyczaj w związkach jedna osoba bardziej o wszystkim decyduje, odpowiada, druga bardziej się podporządkowuje. Niekiedy ta odpowiedzialność i podporządkowanie (lub po prostu niezaradność, brak odpowiedzialności) wychylają się niezdrowo, wtedy byłaby taka sytuacja o której piszesz. Jedna strona przejmuje kontrolę nad wszystkim - w przypadku mężczyzny mogłaby pojawiać się karta Cesarza, w przypadku kobiety - Cesarzowa.
Cesarzowa pasuje mi do aspektu dbania o wszystko, panowania nad tym - tzn. to ja decyduję, odpowiadam za to czy tamto - natomiast to, że daję z siebie więcej niż dostaję w zamian, poświęcam się widzę po prostu jako pewne "okoliczności towarzyszące", które "umożliwiają" określonym kobietom "wejść w energię Cesarzowej" (dojść do pewnego poziomu roli, która poprzez karty odbijana jest Cesarzową). W tym sensie, że z braku zaangażowania mężczyzny "władza", ale i cały ciężar, leżą po stronie kobiety. Dla kontrastu podam jak widziałabym Kapłankę, dla mnie najczystszy symbol kobiecych poświęceń
- tutaj kobieta odsuwa się na drugi plan, "dla dobra", tutaj to ona spogląda na mężczyznę, co on zadecyduje, pozwala, żeby on podejmował kluczowe decyzje, sama cicho zajmuje się tym, czego tamten "nie zagarnie" swoją władzą. W przypadku Cesarzowej to mężczyzna zerka na kobietę (no chyba że tak od siebie się odsunęli, że już każde żyje po swojemu), ponieważ albo: jest tak ważna w jego życiu, że ten gest jest wyrazem jego partnerstwa albo: to ona jest jedyną sprawczą siłą, która pcha do przodu ich codzienność.
Kiedy patrzę na ludzi określanych pewnymi kartami, patrzę także na konteksty, w jakich dana karta ich reprezentuje. Przykładowo skryta, bez siły przebicia Kapłanka „na co dzień” czasami musi znaleźć w sobie odwagę, stanowczość, wziąć odpowiedzialność i "przekształcić się" w Cesarzową - życie stawia ją w obliczu pewnych wyzwań, niezależnie od jej predyspozycji czy chęci. Z drugiej strony kobieta, która jako singielka pokazywana była kartą Cesarzowej, może "wyłagodnieć" i zmienić się np. w Kapłankę czy Kielichową w spełnionym partnerstwie.
Z mojej perspektywy Cesarzowej do spełnionego partnerstwa po prostu potrzeba także mężczyzny na poziomie (Cesarza, a nie Kielichowego
), a w życiu, jak to w życiu...
"Skoro ty się męczysz, to ja już nie muszę..." Zachowując "postawę Cesarzowej", otrzymać wsparcie i czułość – jak widać, to nie takie powszechne...
Aczkolwiek w ogóle omawiając te ważne osobowe karty warto rozróżnić, czy patrzymy z "perspektywy mężczyzny" czy z "perspektywy kobiety". Ja głównie mam na myśli perspektywę kobiecą - ponieważ zwykle kiedy w kartach mężczyzny kobieta pokazuje się Cesarzową, w moim odczuciu to silny sygnał, że jest to dla niego bardzo ważna kobieta, niezależnie od tego, jaki tworzą związek. Dla mężczyzny Cesarzowa to po prostu "tak, to ta"
Często to żona/przyszła żona, matka jego dzieci, kobieta wyznaczająca pewien wzór kobiecości w relacjach męsko-damskich. Nigdy nie pokazała mi się jako kobieta obojętna, nieistotna, czy kobieta dominująca mężczyznę (w przeciwieństwie do Królowej Monet).
W kartach kobiet... w zasadzie mi się nie pokazuje, ciężko mi sobie jakieś konkretne sytuacje emocjonalne przypomnieć. Na pewno jako kobieta ciężarna stawała, młoda matka, odpowiedzialna, ale nie do końca osamotniona w tej odpowiedzialności.
Tak czy inaczej, to trochę smutna byłaby konkluzja, że dojrzała, odpowiedzialna postawa Cesarzowej skazana jest na banicję uczuciowo-emocjonalną z racji „niedorastania do pięt” tej kobiecie