04-02-2013, 15:31
Miałam ciężkie dni i ani krzty ochoty na pisanie, ale teraz mi lepiej. Także więc...
Sprzed paru dni.
Mam nauczanie indywidualne. Przyszła do mnie psorka ucząca polskiego, przerabiamy akurat II Wojnę Światową. Po jakimś czasie pani zeszła z tematu wojny na moje mieszkanie. Mieszkam w przedwojennym budynku, niedaleko Westerplatte. No i zażartowała, że pewnie mam lokatora w domu, po czym chciała wrócić do wojny. Jak w tym momencie zeszyt walnął w barek.
A leżał na biurku tak, że niemożliwe było by spadł.
Byłyśmy zszokowane, ale w końcu stwierdziłam, że może wrócimy do lekcji.
Parę minut później, gdy psorka wychodziła, nagle drewno spadło z pieca. Biedna, uciekła z pokoju.
Ale najbardziej poszkodowany był świnek morski.
Cały sparaliżowany był po akcji z zeszytem.
Sprzed paru dni.
Mam nauczanie indywidualne. Przyszła do mnie psorka ucząca polskiego, przerabiamy akurat II Wojnę Światową. Po jakimś czasie pani zeszła z tematu wojny na moje mieszkanie. Mieszkam w przedwojennym budynku, niedaleko Westerplatte. No i zażartowała, że pewnie mam lokatora w domu, po czym chciała wrócić do wojny. Jak w tym momencie zeszyt walnął w barek.


Parę minut później, gdy psorka wychodziła, nagle drewno spadło z pieca. Biedna, uciekła z pokoju.

