Predyspozycje do wróżenia, rola intuicji
#89

O to mi własnie chodziło... wydaje mi się , że trudno być obiektywnym , gdy widzimy w kartach np: pewne sytuacje , które nas też niegdyś dotyczyły .. plus do tego własne odczucia itp (zwłaszcza gdy sami jesteśmy rozżaleni z jakiegoś powodu) ... Wydaje mi się, że nie da się być do końca "prawdziwym" w interpretacji wróżby kiedy mieliśmy np podobną sytuacje albo , gdy bardziej niż zwykle czujemy integrację z osobą której wróżymy. Zastanawiam się czy wróżba może być wiarygodna , gdy wróżymy właśnie bliskiej osobie np przyjaciółce znając jej problemy i sytuacje - bo przecież nam się zwierza i mamy już jakieś stanowisko w tej sprawie i podchodzimy do tego już w jakiś sposób emocjonalnie bez użycia kart ...
Odpowiedz
#90

a co do tej "bujnej" wyobraźni chodziło mi o to, że niektórzy maja naturę marzyciela itp czy to nie przekłada się na wróżbę w tym sensie, że ktoś potrafi dodać od siebie nieco hmmm takiego "bajkopisarstwa" czy też jakiejś troszeczkę baśni lub wytworzonej we własnej głowie historii - bo wróżbita chciałby żeby tak było ... ( czyli chyba taka trochę nadimpretacja tak w skrócie ) Język bo nie wiem jak to nazwać Uśmiech
Odpowiedz
#91

Cytat:kurcze, postaram sie poprawic Ok
ostatnio mniej bywam na forum
ale wiesz - czasem jest tak, ze sie nie ma nic do dodania a czasem karty jakos nie podchodza...
Rotfl Rozumiem jak i jest mi bardzo milo Alathea cie poznac Pozdrawiam Rotfl
Odpowiedz
#92

Kasha40 napisał(a):Przepraszam za wątek patelni ...
ale chciałam poprostu dać sygnał, że stereotypy stereotypami a świadomość ludzka swoją drogą ...
nie wszyscy myślą tak jak innym się wydaje ... nie wszyscy są źle nastawieni do tej czy innej nacji lub kultury ... i są ludzie, którzy potrafią znaleźć dobre strony ...
wszystko wynika ze wzorców wyniesionych z domu rodzinnego ... i potężna rola rodziców do otwierania umysłu swojego dziecka na świat ... Kwiatek

Kasha , jestem powsciagliwa z tego typu opiniami dotyczacych wzorcow wynoszonych z domu. W moim przypadku sie to calkowicie mija z prawda. Moja mama nie cierpi Zydow, mieszkala wsrod nich wiec ma prawo do swojej oipnii na ich temat. Cale zycie slyszalam jej komentarze...a ja nie mam nic do nich i bardzo lubie muzyke zydowska, po prostu uwielbiam.
Wracajac do tematu watku...bardzo mi sie podoba to co napisal(a) tokio.
A tak wogole moim zdaniem z kart moze wrozyc kazdy, mozna sie przeciez nauczyc znaczen i probowac cos "klecic"(przepraszam za wyrazenie), mozna zrobic 100 i wiecej roznych kursow i po prostu nauczyc sie wrozyc lub zostac tarocistka...ale moim zdaniem ...to cos...ten dar....albo sie ma albo nie...To jest cos takiego jak z kazdym talentem...wielu ludzi gra na roznych instrumentach ale nie wielu z nich zostaje wirtuozami.
Odpowiedz
#93

Brawo Ruda Ok Popisuje się pod tym co napisałaś . Dodam jeszcze , że trzeba, też lubić ludzi i nie patrzeć na nich wyłącznie jak na maszynkę do zarabiania kasy. Uśmiech

Edit. Teraz dopiero przeczytałam wcześniejsze posty. W Tarocie najważniejsza jest intuicja . Ten moment kiedy rozłożymy karty i wiemy. Ta pierwsza myśl . To jest to. Oczywiście , ze często czytamy karty przez pryzmat swoich doświadczeń. Czasami bolesnych i wtedy jest niebezpieczeństwo , że odczyt będzie nieprawidłowy. Ważne jest, by przed rozłożeniem kart wyciszyć umysł . Pamiętać o prawidłowym oddechu. Skupić się na pytaniu i na kliencie, który to pytanie nam zadał. On na ten moment jest najważniejszy. Ja bardzo lubię indywidualne spotkania , bo wtedy mam możliwość bliskiego kontaktu. Wtapiam się w klienta i w jego problem na ten moment. Kiedy mam zły dzień, złe samopoczucie , ciężkie przeżycia to nie stawiam kart , bo wiem , ze mogę w swojej wypowiedzi być nieobiektywna . Przenieść te wszystkie emocje na proszącego o wróżbę. I wiecie co . Karty Tarota mnie ostatnio coraz bardziej zadziwiają . Przestały gadać ze mną Rotfl . Za każdym razem kiedy zadaje im pytanie , po przełożeniu wychodzi mój strażnik, Jakby chciały mi powiedzieć . Starczy , poczekaj , nie teraz , wycisz się , ucisz emocje. Wtedy pogadamy. Rotfl
Odpowiedz
#94

Zgadzam się z Wami dziewczęta [Obrazek: smilie_girl_076.gif] I jeszcze dodam, że jeśli ktoś nie ma tego daru, to nawet i 100 kursów nie pomoże. Poznanie i zrozumienie znaczeń kart to jedno, a dogadywanie się z nimi , to drugie (i ważniejsze).
Odpowiedz
#95

Koncentrując się na Tarocie: w moich oczach - zająć może się każdy, kto nie czuje przed tym lęku czy strachu, i kto jest na tyle dojrzały, że potrafi "samodzielnie" określić swój stosunek do rzeczywistości, do siebie i do swojej "pracy z kartami".
Zająć może się każdy, a dopiero praktyka pokaże, czy będzie dobrze "czytał z kart", czy jego interpretacje są trafne, czy błędne.

A nie powinni zajmować się wróżeniem ci, którzy
- podchodzą do "wróżenia" zadaniowo, tzn. traktują karty tylko jako odpowiedź na pytanie: "Co będzie?" i nieskończoną ilość "czy...."
- szukają lekarstwa na własne kompleksy w ezoteryce, niby skoro potrafią "poznać przyszłość", to są "lepsi", niż inni, widzą i "rozumieją" więcej niż inni, są "mądrzejsi"
- pragną doświadczyć "przygody" ze światem duchowym
- nie radzą sobie w swojej codzienności, więc zaczynają "męczyć" karty...

Stąd w moich oczach każdy może zajmować się Tarotem, a ile z tego wyniesie korzyści dla siebie (dla siebie, nie dla innych!), pozostaje ocenić każdemu samodzielnie.

Korzystanie z kart Tarota to jeszcze nie zawsze "wróżenie", a "wróżenie", to jeszcze nie zawsze praca z innymi.
Odpowiedz
#96

Dodałabym do tego jeszcze osoby z zaburzeniami . One również nie powinny zajmować się ezoteryką , Tarotem Uśmiech
Odpowiedz
#97

miriam napisał(a):Dodałabym do tego jeszcze osoby z zaburzeniami . One również nie powinny zajmować się ezoteryką , Tarotem Uśmiech

Tak

Ps. Chociaż chyba silnie funkcjonuje stereotyp "szalonego nawiedzonego", który WIDZI więcej, czuje więcej, więcej rozumie... Oczko Im bardziej "nienormalny", tym lepszy Szok
Odpowiedz
#98

rudalila napisał(a):
Kasha40 napisał(a):Przepraszam za wątek patelni ...
ale chciałam poprostu dać sygnał, że stereotypy stereotypami a świadomość ludzka swoją drogą ...
nie wszyscy myślą tak jak innym się wydaje ... nie wszyscy są źle nastawieni do tej czy innej nacji lub kultury ... i są ludzie, którzy potrafią znaleźć dobre strony ...
wszystko wynika ze wzorców wyniesionych z domu rodzinnego ... i potężna rola rodziców do otwierania umysłu swojego dziecka na świat ... Kwiatek

Kasha , jestem powsciagliwa z tego typu opiniami dotyczacych wzorcow wynoszonych z domu. W moim przypadku sie to calkowicie mija z prawda. Moja mama nie cierpi Zydow, mieszkala wsrod nich wiec ma prawo do swojej oipnii na ich temat. Cale zycie slyszalam jej komentarze...a ja nie mam nic do nich i bardzo lubie muzyke zydowska, po prostu uwielbiam.
Wracajac do tematu watku...bardzo mi sie podoba to co napisal(a) tokio.
A tak wogole moim zdaniem z kart moze wrozyc kazdy, mozna sie przeciez nauczyc znaczen i probowac cos "klecic"(przepraszam za wyrazenie), mozna zrobic 100 i wiecej roznych kursow i po prostu nauczyc sie wrozyc lub zostac tarocistka...ale moim zdaniem ...to cos...ten dar....albo sie ma albo nie...To jest cos takiego jak z kazdym talentem...wielu ludzi gra na roznych instrumentach ale nie wielu z nich zostaje wirtuozami.

u mnie w domu - babka najeżdżała na Żydów bo musiała im usługiwać ... oni byli bogaci a babka biedna, mama natomiast mówiła, że gdy jako dziecko szła do Żyda do sklepu to zawsze cukiereczka dostała od Żyda - nie mogę sama nic powiedzieć bo chyba nie znam ani jednego ... a bardzo interesuję się ich kulturą i tradycją ...
natomiast ojciec - jako dziecko z całą rodziną w czasie wojny przesiedział w obozie niemieckim
w czasach mojego dzieciństwa nie można było mówić źle na czerwonych więc wszystko zwalało się na Niemców i hitlerowców ... oczywiście byłam zaszczepiona tym klimatem w szkole podstawowej ...
z filmów, historii i Oświęcimia znałam tylko tych złych Niemców i to właśnie tata kiedy byłam mała powiedział mi, że w czasie wojny nie wszyscy Niemcy byli źli ... byli tacy, którzy pomagali im przeżyć rzucając ziemniaki po drodze na roboty, lżej traktując dzieci na robotach itd ...
kiedy dorastałam dotarło do mnie, że i wśród Polaków mieliśmy tych dobrych i tych złych ... tak jak opowiadał tata ...

a kiedy wyrosłam okazało się, że w każdej nacji znajdziesz złodziei i oszustów, morderców i rabusiów ...

wychodzi na to, że ktoś musi być winny ... zawsze ... dlatego ukrzyżowali Jezusa

ave!
Odpowiedz
#99

Le Stelle napisał(a):A nie powinni zajmować się wróżeniem ci, którzy
- podchodzą do "wróżenia" zadaniowo, tzn. traktują karty tylko jako odpowiedź na pytanie: "Co będzie?" i nieskończoną ilość "czy...."
ale dlaczego nie?
noza mozna uzywac do krojenia chleba, a mozna odpowiednim nozem rzezbic
wazne jest tylko, by nie pytac za czesto o to samo
tarot nie jest tylko do wyzszych celow, moze swietnie sluzyc do prostych odpowiedzi - pod warunkiem, ze umie sie je odczytac z wycinka filmu, ktory tarot "wrzuca" na ekran

Cytat:- pragną doświadczyć "przygody" ze światem duchowym
ale do tego tarot tez sie nadaje, jesli nie mowimy o duchach - tylko naszym swiecie wewnetrznym i jego rozwoju
np. wszelakie medytacje z tarotem albo pytania dazace do samopoznania

Cytat:- nie radzą sobie w swojej codzienności, więc zaczynają "męczyć" karty...
50% (jak nie wiecej) wlasnie z tego powodu zaczyna, ale wiele z tych osob potem stara sie pomagac innym
- bo wczesniej spotkalo pare fajnych/podobnych sobie osob na forach, ktore je "wciagnely"
no i zobaczyly tez, ze wiekszosc z tych osob ma tak samo probelmy, bo wciaz o to kart pyta
wiec pomagaja sobie nawzajem, a tu juz jest wymiana doswiadczen na pzoiomie kart oraz zycia,
czesc z nich probuje tez siebie poznac Kwiatek

i zgadzam sie z tym, ze osoby niezrownowazone nie powinny brac sie za karty,
badz takie, ktore sie tych kart boja, widza w nich zuo albo inne paskudztwo
bo co widzimy, to moze do nas przyjsc - na nasze wlasne zyczenie... Dokucza
Odpowiedz

"The only true guide is
Alathea Ok Oklaski popieram tak wlasnie jak piszesz. Uśmiech
Odpowiedz

Artur napisał(a):... a Niemiec jest zakochanym w porządku służbistą, Czech pogodnym żercą knedlików i piwożłopem, Żyd ma smykałkę do interesów, Rosjanin pije na umór, a Polak jest złodziejem i kombinatorem Oczko

Stereotypy bazujące na przynależności etnicznej mają wartość zerową.
ekskuzema .... z Niemcami to prawda! Jem z Nim codziennie sniadania Bezradny

"Każdy nowo poznany Człowiek wie coś, czego my jeszcze nie wiemy."
Odpowiedz

Alatheo, kiedy napisałam, że nie powinny zajmować się kartami osoby, które do wróżenia podchodzą "tylko zadaniowo", rozumiałam pod tymi słowami coś innego. Oczywiście, że można się pytać o przyszłość, przeszłość, teraźniejszość, badać, sprawdzać, ba! nawet uczyć się przez zadawanie bardzo banalnych pytań (typu ćwiczenia z kartami, coś do weryfikacji - jak to się pokaże w kartach). Chodziło mi tutaj o taką postawę, w której osoba zaczyna robić sobie różne rozkłady kart, biegając nieustannie od osoby do osoby (lub od forum do forum, co dzisiaj jest tak nagminne) z poszukiwaniem odpowiedzi, jakie przesłanie niosą jej karty. Nie mam tutaj na myśli osób początkujących, zaczynających pracę z kartami, nie mam też na myśli różnych konfrontacji opinii, twórczej wymiany jak różne osoby widzą rozkład - tylko "nawykowe" poszukiwanie "lepszych", którzy "lepiej, trafniej" zinterpretują, doradzą, odpowiedzą... Są osoby, które tylko potrafią tasować i wyciągać nieustannie karty, raz raz raz, bez chwili namysłu, autorefleksji. Tym samym - w moim odczuciu - nigdy niczego się nie nauczą, nie wypracują własnego podejścia do kart, nigdy nie wyjdą poza wyuczone znaczenia. Rozkładają bez przerwy karty, ale jakoś ani trochę nie są dzięki nim "mądrzejsze" - i pięć lat można tak się "uczyć" i nie nauczyć robić porządnych rozkładów i porządnych interpretacji.
Uważam, że nie można nauczyć się porządnej pracy z kartami (czyli też porządnego interpretowania kart, szukania w nich sensu), jeśli poprzestanie się jedynie na bezrefleksyjnym "trzaskaniu" kolejnych rozkładów.
I uważam też, że to trzeba zrozumieć samodzielnie - bo nauka skutecznej pracy z kartami to nauka indywidualna. Kursy, wymiana opinii, konfrontowanie - wzbogacają niewątpliwie patrzenie na karty, rozumienie ich znaczeń, układanie się ich w "opowieści" - ale w tym wszystkim musi znaleźć się też czas na wewnętrzne, intelektualne przetrawienie tego. Nie da się "bezmyślnie" być dobrym Tarocistą (wróżbitą), a to miałam na myśli - kiedy bezmyślnie ktoś podchodzi do kart jako do "banku z odpowiedziami". A do tego jeszcze karty - w moim odczuciu - są narzędziem ezoterycznym, w jakiś sposób sięgają poza czas i przestrzeń - więc, nawet jeśli nie godzimy się z tym w 100%, to warto to chociaż też wziąć pod uwagę. Najpierw więc należałoby się ustosunkować do tego, czy dana osoba jest - wewnętrznie, w swoich własnych oczach - gotowa na pracę z takim narzędziem. Przeglądając internet pod kątem tematyki ezo, mam wrażenie, że są tacy, którzy robią odwrotnie: najważniejsze jest "dowiedzieć się", kompletnie bezrefleksyjnie.

Co do "przygody" ze światem duchowym: dlatego napisałam w cudzysłowie, że jest to przygoda na zasadzie "wow, a teraz będzie coś extraaa..." - najlepiej ze wszystkimi innymi artefaktami magicznymi - kiedy nieważne staje się o co pytamy, o kogo pytamy, bez żadnego "kodeksu wewnętrznego". Gdzieś w tyle głowy chodziło mi tutaj o "zagubionych nastolatków", osoby niedojrzałe emocjonalnie lub/i ogólnie wewnętrznie do sięgania po możliwości, jakie oferuje Tarot. Nazwałam to chęcią doświadczenia "przygody", bo nie uważam, że metryka poświadcza o naszej dojrzałości. Karty Tarota traktowane jako nowinka, ku której kieruje tylko ciekawość lub... ciekawskość. Ta, z gatunku niezdrowej, nakierowanej na "użycie", zaimponowanie innym, szpan, samozadowolenie z własnej wyjątkowości.

Co do moich słów: "nie radzą sobie w swojej codzienności, więc zaczynają "męczyć" karty..."
Karty nie rozwiązują problemów, mogą je tylko pokazać, mogą naświetlić, gdzie leży problem, mogą wskazać możliwe rozwiązania i drogi, jak najlepiej uniknąć kolejnych problemów - ale jednak (co wszyscy wiemy) nie odmienią same z siebie naszego życia. Nawiązywanie znajomości, wzajemne wsparcie - to właśnie świetna sprawa, tym lepsza, im skuteczniej "odessie" od takiego karmienia się iluzjami Uśmiech
Są osoby, które mają duże problemy, ale do kart podchodzą z rozsądkiem, nie szukają tam "niespodziewanego prezentu" ukrytego w przyszłości... Ja mam na myśli osoby z tendencjami do zatracania się w takich fałszywych rzeczywistościach, kolejnych "mitach" na swój temat, swojego życia, swoich problemów. Tak jak zostało to przedstawione w filmie Woody'ego Allena "Meet a tall dark stranger" Oczko

Więc zgadzam się z wszystkimi Twoimi "ale" - mówiąc krótko Rotfl
Odpowiedz

Ta osoba ( w tytule) musi przede wszystkim kochać ludzi, no i oczywiście mieć odpowiednią wiedzę. A cała reszta z tego wynika...
MUśmiech
Odpowiedz

alathea napisał(a):Le Stelle pisze:
A nie powinni zajmować się wróżeniem ci, którzy
- podchodzą do "wróżenia" zadaniowo, tzn. traktują karty tylko jako odpowiedź na pytanie: "Co będzie?" i nieskończoną ilość "czy...."

ale dlaczego nie?
noza mozna uzywac do krojenia chleba, a mozna odpowiednim nozem rzezbic
wazne jest tylko, by nie pytac za czesto o to samo
tarot nie jest tylko do wyzszych celow, moze swietnie sluzyc do prostych odpowiedzi - pod warunkiem, ze umie sie je odczytac z wycinka filmu, ktory tarot "wrzuca" na ekran

A ja się tutaj zgodzę z LeStelle. I nóż niestety nie jest dobrą przenośnią, nożem można się też zaciąć albo kogoś zranić.
Mam wrażenie że LeStelle potraktowała pytanie "kto może" jako pytanie o "w czyim przypadku ma sens". I w tej kwestii zrozumiałam, że wróżenie ma sens wtedy, gdy za nim idzie jakaś refleksja i rozwój duchowy. Zgadzam się z tym. Głównie dlatego, że nie wierzę w nieomylność kart i wróżek więc wróżenie dla samego wróżenia nie ma sensu: równie dobrze może się sprawdzić jak i nie sprawdzić. Inaczej nikt nie prosiłby o weryfikację wróżby.
Wartość ma dopiero pogłębiona analiza, refleksja nad kartami.
Powtarzanie wróżby na określony temat nieskończoną ilość razy też nie ma sensu, gdyby było inaczej moderator tego forum nie interweniowałby w przypadkach "męczenia tematu" przez proszących o wróżbę a wróżki i wróżbici nie mieliby nic przeciwko stawianiu tego samego pytania w kilku gabinetach naraz.

alathea napisał(a):- pragną doświadczyć "przygody" ze światem duchowym

ale do tego tarot tez sie nadaje, jesli nie mowimy o duchach - tylko naszym swiecie wewnetrznym i jego rozwoju
np. wszelakie medytacje z tarotem albo pytania dazace do samopoznania

Tutaj chyba spór jest o pietruszkę, zrozumiałam z wypowiedzi LeStelle, że słowa "przygoda" użyła w pozycji cienia (że tak po "tarotowemu" powiem), co wnioskuję z użycia cudzysłowu. Ja też uważam, że jeśli dla kogoś tarot to zabawka, igraszka (czyli "przygoda w negatywie") to lepiej nie ruszać. Taki kartomant-amator - popisywacz może narobić sporo krzywdy naiwnym i łatwowiernym.

alathea napisał(a):- nie radzą sobie w swojej codzienności, więc zaczynają "męczyć" karty...

50% (jak nie wiecej) wlasnie z tego powodu zaczyna, ale wiele z tych osob potem stara sie pomagac innym
- bo wczesniej spotkalo pare fajnych/podobnych sobie osob na forach, ktore je "wciagnely"
no i zobaczyly tez, ze wiekszosc z tych osob ma tak samo probelmy, bo wciaz o to kart pyta
wiec pomagaja sobie nawzajem, a tu juz jest wymiana doswiadczen na pzoiomie kart oraz zycia,
czesc z nich probuje tez siebie poznac

Tutaj też zgodzę się z LeStelle - gdy idzie o wróżenie osobom trzecim. Samemu sobie albo w ramach "przyjacielskiego wsparcia" to inna rzecz, nic mi do tego.
Ale przy wróżeniu innym jest nieco inaczej: bardzo często osoby sfrustrowane i nie radzące sobie przenoszą tą frustrację na "klienta". Dotyczy to w równym stopniu nauczyciela, kierowcy na drodze jak i wróżki. Nie mówię tu oczywiście o Was Alatheo. Ale świat się do tego forum nie ogranicza a relacji kobiet załamanych po wizycie u wróżki-frustratki jest w necie cała masa. Dlatego byłabym ostrożna z zachęcaniem osób nie radzących sobie z problemami do wróżenia innym.
W psychologii podstawowy wymóg aby zostać terapeutą to uprzednie "przepracowanie" własnych problemów, żeby startować w zawodzie jako osoba "radząca sobie z problemami bez zarzutu". Nie widzę powodu, żeby tu miało być inaczej
To o czym mówisz Alatheo: poczucie przynależności, grupa wsparcia, obecność osób z podobnymi problemami - to wszystko działa terapeutycznie ale wcale najważniejszym czynnikiem tutaj nie jest wróżenie.
Odpowiedz

napisalam przeciez na koniec, ze kartami nie powinny sie zajmowac osoby majace powazne problemy - zahaczajace o psychiczne, niezrownowazone
im zadne forum nie pomoze - a tylko psycholog/psychiatra

a co do pozostalych osob
im wizyty na forum moga pomoc, i te osoby czesto potem tez pomagaja, ucza sie czytania kart
to, ze pytaja wciaz innych o intepretacje - coz, w ten sposob patrza, ktore znaczenie
sie sprawdzi - to tez nauka, choc z malym wkladem wlasnym
nie przekreslalabym od razu takich osob, sadze, ze glownym powodem negacji tego zachowania
jest irytacja takim postepowaniem wlasnie

***
co do kursow - bywaja pozyteczne, szczegolnie jako miejsca wymiany pogladow
choc z mojej strony to raczej teoretyzowanie, poniewaz nie bylam na zadnym, ilosc zaliczonych tarotowych "biblii" tez mam mizerna
zgadzam sie z tym, ze najwazniejsze jest to, co sobie wypracujemy - ale to zaczyna dzialac po dluzszym czasie,
szczegolnie jesli nasze znaczenia kart odbiegaja od standardowych
to bardziej kwestia naszych polaczen w mozgu, ktore sie utrwalaja

co do wrozek...
to prawda, ze po jednej wizycie u wrozki
(nie na forum, bo tam jest pelno postow i latwo mozna sie zorientowac z kim ma sie doczynienia)
ciezko powiedziec, czy jest ona "szurnieta" (sorki za kolokwializm), bo czesto oglad mamy zaburzony
poprzez chec uzyskania/oczekiwanie na wrozbe/zaslyszana opinie o wrozce
tu tylko tzw. poczta pantoflowa poratowac moze

i a propos noza...
jest dobrym przykladem, poniewaz praca z karatmi moze takze zaszkodzic
wlasnie osobom, ktore za bardzo duchowo do tego podchodza
ci, ktorzy maja trzezwe podejscie, stoja mocno nogami po ziemi - nie dadza sie tak latwo zwiesc na manowce komu...?
no wlasnie swojemu umyslowi
oraz (moze zaszkodzic) - tym, ktorym sie wrozy, z wielu powodow
ale cwiczenie zwieksza sprawnosc poslugwanai sie narzedziem

***
odnosnie kart i koniecznosci rozwoju...
w kartach nie trzeba sie doszukiwac czegos glebszego - mozna sie nimi zajmowac z powodzeniem bez "ochow" i "achow", bez podpietego rozwoju wlasnego
karty sa tylko srodkiem do uzyskania pewnych odpowiedzi - i to nie one te odpowiedz zawieraja, a tylko pomagaja odczytac, dotrzec naszemu umyslowi
cala "moc" jest z ludziem, konkretnym czlowiekiem - czy potrafi on zlapac te "nić"
a zrobi to moze za pomoca tarota, wahadelka czy fusow z kawy - a takze bez tego wszystkiego
te przedmioty jedynie ulatwiaja odczyt, nie sa "magiczne"
te umiejetnosci sa w nas - a to sa nasze oczy/uszy/ramiona do "dotykania" energii
to jest bardzo fizyczne doswiadczenie, takie dotykanie energii, nie musi miec elementu duchowego, swietnie istnieje bez niego - tak jak takie czynnosci jak slyszenie, widzenie czy czucie, smakowanie
na pewnym etapie wymaga jednak "popchniecia" przez umysl
slyszymy czy smakujemy bez udzialu naszej woli, samoistnie
w przypadku czytania czyjejs energii, 90% z nas musi sie na tym skupic, skoncentrowac
i dlatego nie widze powodu, dla ktorego karty mialaby byc wskazane tylko dla osob, ktore szukaja wyzszego wymiaru
to wlasnie jest dla mnie to "zadęcie", ze trzeba refleksynie, duchowo - przynajmniej jesli nie od poczatku, to na koncu...
mozna, ale nie trzeba


mysle, ze we wszystkim jest potrzebny pewien umiar, dystans
a proby rezerwowania dziedzin "dla wybranych" (uduchowionych istot) kojarzy mi sie z wybujalym ego
oczywiscie, jedni maja wieksze, inni mniejsze predyspozycje - ale nie kazdy potrafi sam to ocenic i w ten sposob moze narobic innym problemow
szczegolnie, jesli inni ufaja wrozacemu rownie mocno jak on sobie

ogolnie, zgadzam sie z Wasza argumentacja Katarynko i Stelle, ale zacytuje Stelle: " Rotfl "
Odpowiedz

alathea napisał(a):nie przekreslalabym od razu takich osob,
alathea napisał(a):im wizyty na forum moga pomoc, i te osoby czesto potem tez pomagaja,

Nie przekreślam osób tylko postawy i prawdę mówiąc nie miałam na myśli uczestników forum. Akurat forumowicze mają często świadomość, że tarot to nie zabawka, rozumieją swoje ograniczenia i mają chęć się uczyć, doskonalić. Czyli dokładnie ROZWIJAĆ DUCHOWO. Jako przykład podałam wróżki-frustratki z wyraźnym zastrzeżeniem, że świat jest dla mnie nie ogranicza się do forum

alathea napisał(a):poczta pantoflowa poratowac moze
jak najbardziej i każdego do tego zachęcałabym. Aczkolwiek to też może być wprowadzające w błąd, bo często to co dobroduszni ludzie uważają za "pocztę pantoflową" (mam na myśli wymianę poglądów o wróżkach w internecie) jest tak naprawdę mniej lub bardziej udolnym "czarnym" lub "białym" PR

alathea napisał(a):praca z karatmi moze takze zaszkodzic
wlasnie osobom, ktore za bardzo duchowo do tego podchodza

Nie do końca rozumiem, co dla ciebie znaczy "za bardzo duchowo". Ale zgodzę się jak najbardziej z tym, że "przegięcie" w którąkolwiek stronę jest szkodliwe. Praca nad "trzymaniem się ziemi" jest dla ezoteryka bardzo ważna i kto wie, może nawet ważniejsza niż w przypadku innych zajęć?

alathea napisał(a):dlatego nie widze powodu, dla ktorego karty mialaby byc wskazane tylko dla osob, ktore szukaja wyzszego wymiaru
alathea napisał(a):dla mnie to "zadęcie", ze trzeba refleksynie,

A czym jest dla Ciebie "wyższy wymiar"? Bo trudno dyskutować z niedookreślonym pojęciem (żeby nam się znów nie zrobił z tego jałowy spór terminologiczny).
A co do "refleksyjności" i "zadęcia" to jednak pozostanę przy swoim zdaniu. Uważam, że jak każda inna dziedzina również i ta wymaga choćby minimum zastanowienia się nad tym co się robi. Nie akceptuję bezmyślności w żadnej dziedzinie (aż trudno mi uwierzyć, że Ty - tak rozsądna i rzeczowa osoba - akceptujesz, mam nieodparte wrażenie, że to znów spór o definicję).

alathea napisał(a):a proby rezerwowania dziedzin "dla wybranych" (uduchowionych istot) kojarzy mi sie z wybujałym ego
Z tym wybujałym ego to troszkę chyba pojechałaś Oczko ale niech Ci będzie. Rozumiem, że to miał być sprzeciw przeciwko czemuś z czym się nie zgadzasz a nie osobista wycieczka w stronę kogokolwiek, kto uważa, że ezoteryk powinien jednak starać się rozwijać duchowo (czyli: DOSKONALIĆ).

Mimo to uważam, że jak każde inne zajęcie i to jest "dla wybranych" w tym sensie, że nie powinny się nim zajmować osoby nieuczciwe, nierzetelne, nie mające bladego pojęcia o danej dziedzinie.
A czy dla "uduchowionych"? Jeśli rozumiemy "uduchowienie" tak jak ty to definiujesz (odlot w kosmos) to naturalnie nie. Jeśli po mojemu (doskonalenie się, szlifowanie swoich umiejętności, rozumienie tego co i po co się robi) to jak najbardziej.
Odpowiedz

nie akceptuje bezmyslnosci ale chodzi to, ze mozna od niej przejsc do "myslnosci",
przy odrobinie dobrej woli - wiele osob wczesniej "czyniacych bezmyslnie" zaczyna korzystac z oferowanej im pomocy, zmienaic spoosb myslenia
dlatego zawsze warto poczekac zanim sie komus doklei etykietke czy zamknie furtke (=nie powinien)
jak juz "tysiac" razy pisalam, wykluczam narwancow, histerykow, itp. itd.

do tego, kto nie powinien wrozyc, trzeba dolozyc osoby swiecie przekonane o swojej nieomylnosci,
co jest nawet gorsze - bo histeryka mozna latwo rozpoznac, a w przypadku takiej osoby myslimy,
ze ma duza wiedze plus doswiadczenia, stad jej/jego przekonanie co do pewnosci odpowiedzi
i moze to miec, ale jako wrozacy powinein tez miec swiadomosc, ze omylki chodza po ludziach i to moze byc ten moment, kiedy komus rozwali zycie
(np. twierdzenie: "on cie zdradza") nieomylna wrozba



co do rozwoju duchowego i kart -
- nadal uwazam, ze mozna bez bolu poslugiwac sie tarotem majac gdzies rozwoj duchowy
(typu kontakt z WJ, absolutem czy tez tylko wlasnym wnetrzem)
czy do odpowiedzi na pytanie "czy uda mi sie w tym roku zbudowac dom - za i przeciw" potrzebna jest duchowosc?
(przyklad paru definicji tejze: <!-- m --><a class="postlink" href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Duchowo%C5%9B%C4%87#Duchowo.C5.9B.C4.87_jako_naturalna_w.C5.82a.C5.9Bciwo.C5.9B.C4.87_cz.C5.82owieka">http://pl.wikipedia.org/wiki/Duchowo%C5 ... 5.82owieka</a><!-- m -->)
-chyba tylko w takim rozumieniu:
"Właściwość ta może być rozumiana jako zdolność poznawcza i (lub) adaptacyjna, czego przykładem są koncepcje inteligencji duchowej i sposobów jej doskonalenia . W przypadku tak rozumianej duchowości transcendencja występuje w znaczeniu czasownikowym: jako proces lub akt transcendowania (przekraczania granic lub ograniczeń)."
ale wtedy mozna tez mowic o duchowosci przy nauce matematyki...
tak pojmowana duchowosc jest potrzebna przy tarocie, zas kontakt z absolutem juz niekoniecznie

stad wymog rozwoju duchowego (wyzszego, dodatkowego wymiaru )
przy kladzeniu tarota uwazam za pozę, zadęcie
dopinanie duchowosci pozwala czuc sie lepszym, wybranym (bo przeciez nie kazdy rozwija sie duchowo... zatem elitą jestem)
rozwoj duchowy moze pomagac, ale warunkiem sine qua non dobrych odczytow kart nie jest
to nie karty daja odpowiedzi, tylko my sami "dlubiemy" w energii , one zas "unaoczniaja" to, czego naszemu leniwemu trzeciemu oczku nie chce sie zobaczyc
w postaci obrazu czy przetworzyc na mysl
bo mozna bez kart, bez wahadelka, bez szkalnej kuli - ale jest bardzo trudno
latwiej mozna zlezc na manowce


czy tarot jest zabawka...
- jest tym, czym go zrobimy
wladza jest w naszych rekach i nie chodzi tu o wladze kart, tylko sile naszych intencji, nastawienie
a bledne wyniki przy wieloktotnym kladzeniu kart nie sa efektem tego, ze karty sie obrazily - tylko zaburzeniem energii, w ktorej sie non stop w jednym miejscu grzebie, cos jak zawirowania, ktore zaburzaja obraz
(choc do paru odczytow jeszcze nic sie nie dzieje - z czego korzysta wiele osob, takze tutaj na forum
nieraz na jedno pytanie ze trzy osoby klada karty i zazwyczaj sensownie-spojnie wychodzi)

wiem, powtarzam sie - to samo napisalam w swoim wczesniejszym poscie, ale moze malo czytelnie

PS. aż trudno mi uwierzyć, że Ty - tak rozsądna i rzeczowa osoba - akceptujesz, [...] - wszystkiemu winna jest menopauza Oczko
rycząca cztedziestka-alathea
Odpowiedz

alathea napisał(a):wszystkiemu winna jest menopauza
rycząca cztedziestka-alathea

No dobra, tym to mi wytrąciłaś wszelkie argumenty z ręki Rotfl Poddaję się!
Odpowiedz

Hehe argument nie do zbicia Oczko
Odpowiedz

Katarynko, Alatheo - jak czytałam Wasze posty (+ te moje), odnoszę wrażenie, że mimo wszystko raczej podobnie patrzymy na temat Uśmiech Zawsze można się "czepić" jakiegoś zdania i argumentować: mnie chodziło o to... A mnie chodziło o to... a tutaj to już nie tak... tu się nie zgadzam... Uśmiech
Ja tam zgadzam się i z jedną, i z drugą. Bardzo mądrze obie piszecie Uśmiech (I jeszcze z tym, co sama napisałam, też się zgadzam... Oczko )
Sam temat jest z jednej strony bardzo prosty, a z drugiej można go chyba komplikować w nieskończoność Oczko

Powrócę jeszcze raz do swojego zdania, które zamieściłam w pierwszej wiadomości: w moich oczach - zająć może się każdy, kto nie czuje przed tym lęku czy strachu, i kto jest na tyle dojrzały, że potrafi "samodzielnie" określić swój stosunek do rzeczywistości, do siebie i do swojej "pracy z kartami".

A co do przyklejania komuś etykietek: jestem zdania, że każdy jest panem swojego losu, i ma pełne prawo robić co uważa za słuszne (o ile nie zaczyna naruszać praw innych). Tak samo w tym temacie - sądzę, że nikt "za mnie" nie oceni, czy mogę zająć się kartami/wróżeniem itd. Każdy sam sobie musi odpowiedzieć na to pytanie, biorąc pod uwagę również ryzyko takich sytuacji, o jakich pisałam wyżej. I to wszystko Oczko

Alatheo, nie krzycz już na nas, zobacz jakie my liberały z Katarynką Uśmiech Rotfl Tokio napisała: wróżbiarstwo to niemal powołanie - nie każdy może nim zostać. To w pewnym sensie zawód podobny do psychologa, dlatego trzeba dobrze znać się na uczuciach i wrażliwości ludzi. [Tokio, dla Ciebie kwiatuszek Kwiatek ]
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości