aisha napisał(a):wiekszosc osob zajmuje sie Tarotem czy zaczyna interesowac sie Tatrotem z powodu własnych roznych probemów czy samotnosci
szukaja podpowiedzi sami dla siebie - poźniej juz roznie z tym bywa
osobisice nie znam osoby , ktora z innych powodów weszła na tę drogę zawsze gdzies tam był w tle jakis problem własny
a nie chec pomagania ludziom i dar , ktory nagle odkryła
Aisha, czy to oznacza, ze od lat czujesz sie nieszczęśliwa i samotna?
Bo napisałaś w swoim pierwszym poscie:
Cytat:interesuje sie Tarotem od bardzo dawa, sama tez stawiam katry bardziej dla siebie i znajomych, z uwagi na ciąże teraz tylko czytam
Wybacz, nie chciałm Ci dokuczyć a jedynie pokazać, że chyba płocha młodość podyktowała Ci taki osąd....
Ja rozkładałam karty (klasyczne) w szkole podstawowej.
Nie byłam samotna ani nieszczęśliwa...
Nie było też w mojej rodzinie wróżek ni szeptunek (poza bratową mojej Babci ale to tylko powinowata) a jak ktos miał problem, szczególnie miłosnej natury, to wyciągało się karty
Zwyczajnie i bez patosu...
Patos ja dodałam, bo jako dziecie inteligentne. niezwykle oczytane (Tołstoja czytałam w II klasie podstawówki bo nikt mi nie powiedział, że to nie jest lektura dla dzieci) i pełne fantazji używałam egipskiej popielniczki z taką siedzacą Egipcjanką (kupiona w sklepie "Orient")jako...ołtarzyka, na którym spalałam kawałki jantaru ku chwale bogini Izydy
Tak sobie wykoncypowałam
A Tarota kupiłam kiedy byłam w USA i zobaczyłam bardzo piekną talię w telewizji...
Ale tam były migawki a ja chciałam do rączki
Z czczej ciekawosci...
Bo ja bardzo ciekawska byłam i jestem...
I przerobiłam "Dictionary of the Tarot" Butlera z tego samego powodu...
I podchodziłam do tego czysto intelektualnie.
Obcykałam się w teorii ale nikomu ani sobie nie robiłam rozkładów....
Oprócz takich czysto "teoretycznych", bo przecież musiałam to jakoś rozgryźć...
Dopiero wracając do Polski w 1987 roku, na Batorym, zgadałam się z wiekowa poznanianką o tych kartach i ona poprosila mnie o rozkład...
To postawiłam a ona dała mi 5 $ (to kiedyś były pieniądze
) dziekując i tłumacząc, że tak trzeba
I od tego czasu tak wyszlo, że co i rusz, ktoś mnie prosił o karty...
A ja tak lubię być dobra dla innych... :angelic-green:
Wiem, że bycie dobrym człowiekiem to wyjątkowo egoistyczna przyjemność, ale nie mogłam odmówić sobie tej frajdy..
Wiesz kiedy zaczęłam rozkładać na własny użytek?
Kiedy syn podrósł i zaczął później wracać a ja, matka-kwoka", martwiłam się czy cały, bo już pólnoc...
I chcialam potwierdzić to co czułam,czyli - że cały
A sobie pierwsze karty rozłożyłam kiedy skończyłam...44 lata!!!
Z tego samego powodu...
A ludziom dalej rozkładam...
Dla wspomnianej egoistycznej przyjemności...
Piszę egoistycznej, bo mam świadomość, że zrobiłam sporo dobrego i bardzo mnie to cieszy a skoro mam świadomość - że to jest dobre a nie jedynie normalne - to znaczy, ze nie robię tego bezwiednie tylko właśnie ...z egoistycznych pobudek
Chociaż wydaje mi sie, że robię bo lubię...
To takie...PSYCHOLOGIZOWANIE ...
Lub....sztuczka psychologiczna?