Poranne impresje 
Codzienny pośpiech... znowu nie zdążę... 
dwa łyki kawy, spojrzenie w lustro..
jeszcze po kuchni parę okrążeń...
kwiat lekko przywiądł... podleję jutro. 
Winda nie chodzi, więc osiem pięter, 
potem wyścigi szos krążowników, 
a w głowie myśli ciągle napięte,
a w myślach spokój prawie... w zaniku. 
Coś zapomniałam? Pewnie śniadania...
Zaraz wyskoczę obok do sklepu...
Nie, może później, czas wciąż pogania, 
droga jak zwykle pełna wertepów...
Pobocza z latem, rozkwit przyrody,
pejzaż zachwyca pełnią kolorów,
impresje światła w łąkach, ogrodach 
poukładane w ulotne wzory...
To tylko ranek. Potem dzień cały
w urwanych myślach, zdaniach wpół słowa... 
A kiedy zorze już dogasają,
z ulgą je mogę do wiersza schować. 
Autor:  ewa* EwaPilipczuk
źródło