Kiedy w rozkładach tygodniowych lub miesięcznych widzę 10 denarów, to wiem, że... prawdopodobnie czekają mnie spore wydatki. Co ciekawe, bardzo często wiążą się one z jakimiś zakupami droższych rzeczy do domu (np. dywanu, obrazu, ładnego okazu rośliny) lub - co gorsza - koniecznością skorzystania z usług medycznych w systemie komercyjnym. Jeśli jeszcze 10 denarów towarzyszy As mieczy, 4 mieczy albo Moc czy Król pucharów, wówczas wiem, że niestety trzeba będzie wybrać się do stomatologa lub innego lekarza specjalisty. Oczywiście można na to spojrzeć jako na inwestowanie we własne zdrowie
, jednak w pierwszym momencie widzę w tym głównie problem i nadprogramowe wydatki.
Natomiast gdy 10 denarów towarzyszą denarowe karty dworskie (zwłaszcza król lub królowa) lub As denarów.... o! to już całkiem coś innego
Zdecydowanie bardziej lubię taką konfigurację, bo oznacza przypływ pieniędzy lub innych dóbr (także prezenty). Wtedy może być premia lub nagroda w pracy, jakiś miły gest (tzw. sypnięcie groszem) ze strony rodziców lub dziadków.
Sama 10 denarów pokazuje mi także jakieś wspólnoty usankcjonowane tradycją: chór, w którym ktoś śpiewa od 20 lat, bractwa rycerskie, zjazdy rodzinne, zjazdy absolwentów, uroczystości jubileuszowe itp. Raz, w towarzystwie karty nr XX, 10 denarów pokazała mi... najprzyjemniejszą stypę, na jakiej kiedykolwiek byłam - gdy po długiej chorobie zmarł mój wuj, dusza towarzystwa, "brat łata", na jego pogrzeb zjechała się rodzina z różnych krańców Polski. Spotkałam wówczas kuzynów i kuzynki, których nie widziałam ponad 20 lat. Do późnego wieczora nie mogliśmy się rozstać, bo rozmowom i wspomnieniom nie było końca. Pomyślałam wówczas, że wuj, który uwielbiał się bawić i odwiedzać ludzi, byłby zachwycony tą konsolacją. Zwłaszcza, że zapadła wtedy decyzja o zorganizowaniu wielkiego zjazdu rodzinnego.