Tarot w grach wideo.
#1

Zapewne jak większość, bardzo lubię łączyć swoje pasje. Uwielbiam, gdy moje zainteresowania przeplatają się ze sobą,
ponieważ mam wtedy wrażenie, że odkrywam wtedy nowe aspekty rzeczy, niby dobrze mi znanych.
Być może państwa zaskoczę pisząc, że gry wideo czerpią garściami z tarotowych symboli oraz umiejętnie wykorzystują znane nam karty w mechanice samej rozgrywki.
Przyznam, że sposób w jaki robią to niektóre tytuły jest interesujący na tyle, że postanowiłam założyć taki wątek,
gdzie wspólnie możemy zbierać tarotowe zabiegi z mniej, lub bardziej popularnych gier.
Pozwolę sobie zacząć ten wątek od przedstawienia serii gier, która moim zdaniem wzorowo czerpie z tarota w swojej mechanice, wyciągając maksymalny potencjał kart.
Wszak jest to tytuł, w którym wyrazie widać merytoryczne przygotowanie deweloperów oraz pasję twórców do tematu. Oczywiście zdaję sobie też sprawę, że nie wszyscy tutaj są zaznajomieni z terminologią związaną z szeroko pojętą rozgrywką w grach wideo, więc postaram się, by ten wpis był przejrzysty i zrozumiały dla wszystkich.
Seria Person, bo o tych grach wspominałam wyżej, to dosyć szalone połączenie gier fabularnych i randkowych z turową, strategiczną rozgrywką opartą na kartach tarota. Wszystko to  podane jest w komiksowej oprawie wizualnej z niesamowitym, jazzowym soundtrackiem.
https://images-na.ssl-images-amazon.com/...SY445_.jpg
Chociaż seria ma wiele odsłon, ja chciałabym się skupić na dwóch z nich – prawie świeżo wydanej piątce i nieco starszej czwórce, ponieważ tylko w te miałam przyjemność zagrać. Tu warto wspomnieć, że Persony to dość osobliwe gry, każda część jest odrębną historią z nader inną fabułą i nowymi bohaterami. Nie trzeba znać więc poprzednich odsłon, by zagrać w najnowsze. Na pierwszy rzut oka można też zobaczyć, że są to gry iście japońskie, ociekające tamtejszym stylem rysunku i charakterem rozgrywki, co niektórych może odstraszać, wszak ten styl albo się kocha, albo nienawidzi. Jednak moim zdaniem dla tego tytułu warto pozbyć się uprzedzeń.
Gry fabularne to rodzaj zabawy, w którym (jak sama nazwa wskazuje) to fabuła gra pierwsze skrzypce, a gracz ma realny wpływ na przebieg historii. W tej grze to gracz ustala jaki będzie jego bohater, decydując co będzie robił w czacie wolnym oraz jak będzie się odnosił do innych postaci w grze, wybierając mu kwestie z puli dostępnych odpowiedzi podczas dialogów.
Natomiast dialogi i relacje z innymi postaciami niezależnymi to kluczowe aspekty tej gry, niezbędne do walki i fabuły. O czym jednak jest ta fabuła? Jak wspominałam wcześniej, te części bardzo różnią się od siebie, jednakże obydwie to gry o szukaniu własnej tożsamości, o krzywdzących stereotypach i akceptowaniu własnych wad. A, gdzieś tam jeszcze są nadprzyrodzone moce i próba ratowania świata.
Gdzie natomiast w tym wszystkim jest tarot?
Sprawa jest (prawie) dziecinnie prosta. Każda postać kluczowa dla fabuły ma przypisaną swoją własną kartę tarota z wielkich arkan, która przy okazji bardzo umiejętnie odzwierciedla jej charakter.
https://i.ytimg.com/vi/R0Xx80K55Ug/maxresdefault.jpg
https://i.ytimg.com/vi/aGWShuEptLM/maxresdefault.jpg
Protagoniści serii Person zawsze mają Głupca 0. (Tak, karty na załączonych obrazkach to autorskie talie twórców, ale o tym później.) Wszak to od nich zaczyna się cała przygoda, to oni są początkiem naszej drogi ku rozgrywce oraz spoiwem, które łączy gracza ze światem gry. W dodatku są przecież nieukształtowani, bo to gracz decyduje o tym, jak mają się zachowywać, są więc jak jeszcze niezapisana kartka. W dodatku obydwoje są zmuszeni na początku fabuły, by wprowadzić się do nowego miejsca. Są więc zagubieni, niezaznajomieni jeszcze z zasadami otaczającego ich świata, wszystko muszą zacząć od zera.
https://i.ytimg.com/vi/9gGFbho8o9k/maxresdefault.jpg
https://i.ytimg.com/vi/bXNKABurkfQ/maxresdefault.jpg
Przedstawicielką Rydwanu VII w Personie 4 jest Chie. Niesamowicie silna dziewczyna, wiecznie uśmiechnięta i chętna do działania. Postać, która za główny cel obrała sobie przezwyciężanie własnych słabości, by móc chronić innych. Bynajmniej nie jest delikatną dziewczynką, którą łatwo skrzywdzić, to czysta energia, niełatwa do okiełznania. Rydwan VII w Personie 5 przypadł za to Ryujiemu, niezwykle porywczemu chłopcu, który przez swoją impulsywność wyrobił sobie opinię delikwenta wśród lokalnej społeczności. To facet, który nie przybiera w słowach, jest bezpośredni i szczery do bólu, często napędzany agresją. Mimo wszystko jest lojalnym przyjacielem, brnie naprzód z uporem, prawie na każdym kroku wykazując się odwagą.
Kart jest wiele, postaci jest wiele, a i zastosowań tarota też jest wiele, więc przejdę dalej. Wspominałam wcześniej, że nasi główni bohaterowie potrafią korzystać z nadprzyrodzonych umiejętności. To nic innego, jak możliwość dostania się do obcego, bardziej duchowego świata, naszpikowanego niebezpieczeństwami. W tym złowrogim miejscu z pomocą przychodzą tytułowe Persony, które pomagają naszym bohaterom w walce. Potyczki w tejże grze są turowe. Oznacza to, że w momencie, w którym spotykamy nieprzyjemny byt, gra przenosi nas na osobną arenę, na której toczy się walka. Raz postacie z naszej drużyny wykonują akcje, raz wrogie maszkary i tak w kółko dopóki nie padnie nasz protagonista, albo wrogi stwór. Niektóre walki potrafią tak trwać nawet godzinami, taki urok gier turowych.
Zarówno Persony, które walczą z nami ramię w ramię, jak i wrogie stwory, również mają przypisane swoje karty tarota, które również mogą wiele mówić o umiejętnościach i wyglądzie tych postaci. Tak dla przykładu Persony spod karty Śmierci XIII to najczęściej mroczne maszkary, które straszą swoją turpistyczną aparycją i potrafią zabić jednym oddechem. Persony spod karty Cesarzowej III to najczęściej piękni pomocnicy, posiadający zaklęcia leczące, oraz zwiększające obronę drużyny. To takie czułe matki, które pilnują, żeby postacie nam nie pozdychały w pierwszej turze.
Natomiast Kartę Świat XXI posiada tylko jedna Persona, prawdopodobnie najpotężniejsza w całej grze.
Karty mogą również wypadać nam po walkach, podczas eksploracji nieznanego świata. Co ciekawe, obowiązuje tu także system kart odwróconych. Za każdym razem, gdy karta pojawia się po walce, dostajemy wybór: odrzucić ją, czy nie? Jeśli zdecydujemy się ją przyjąć, wtedy karta zaczyna się kręcić i w zależności jaka arkana, w jakiej pozycji wypadnie, to otrzymujemy dany efekt. Zazwyczaj, gdy wypada prosta, to pojawia się efekt przydatny dla naszej drużyny, zaś gdy wypada odwrócona, to dzieją się bardzo brzydkie rzeczy.
Na przykład arkana Kochankowie VI w pozycji prostej sprawia, że silniejsze stwory znikają nam z drogi, natomiast w pozycji odwróconej sprowadza do nas tylko niesamowicie silne maszkary, z którymi walka nieraz bywa bardzo wymagająca. Ciekawa jest też karta Pustelnika IX, która w pozycji prostej odkrywa nam całą mapę, a w odwróconej spowija nas w ciemnościach, przez co można błądzić godzinami. Karta Śmierć XIII cieszy i boli chyba najbardziej, bo gdy trafimy na prostą to odnawia wszystkie punkty zdrowia naszej drużyny, zaś odwrócona sprowadza wszystkie postacie do jednego punktu zdrowia, z czego uleczenie się potem kosztuje mnóstwo energii. Karta Głupca 0 natomiast może być wszystkim, gdy się pojawia nigdy nie wiadomo, co nas czeka.
Warto też wspomnieć, że karty zaprojektowane przez twórców są dosyć ładne, poprawnie oddające wszystkie symbole i myślę, że można spokojnie z nich wróżyć. Tak Wielkie Arkana prezentują się w Personie 4:
https://f.ptcdn.info/173/046/000/ody3sd1...q88v-o.jpg
Tak natomiast w Personie 5:
https://i.pinimg.com/originals/4d/11/61/...bbfe01.jpg
https://i.pinimg.com/originals/b7/95/f7/...19ca82.png
Te z piątej odsłony zdecydowanie budzą niepokój, jednakże do mnie przemawiają bardziej. Ja szczerze mówiąc jestem bardzo zadowolona z pracy twórców. Prawie za każdym razem, gdy odkrywałam kartę kolejnej postaci miałam reakcję w stylu "Oh! Pasuje mu!".
Pomijając już kwestie tarota, seria Person to naprawdę cudowne gry, poruszające istotne problemy młodych ludzi i ciekawe zabiegi fabularne. Jeśli ktoś kiedyś będzie miał okazję zagrać, to szczerze polecam. A! I zostawiam jeden utwór z soundtracku na koniec, bo muzyka w tej grze to miód dla uszu.
https://youtu.be/eFVj0Z6ahcI
Odpowiedz
#2

O grach komputerowych nie wiem nic, a mimo to - ku mojemu zaskoczeniu - Twój wpis okazał się dla mnie bardzo ciekawy. Icon_e_biggrin
Nie bardzo do mnie przemawia tylko ta grafika - takie komiksowe postacie jakoś nie współgrają mi z Tarotem... no ale może ja już jestem za stara po prostu...  Rotfl Dziwnie też wyglądają takie detale jak papieros w ustach Cesarza, czy komórka w ręce Wisielca...  Wyśmiewacz
Ale sama możliwość niejako "wejścia" w tarotowy Świat i kierowania w nim swoimi poczynaniami - bardzo kusząca. Wink
Odpowiedz
#3

LunarChimera Pokazałaś mi coś niesamowitego, jako kolejną odsłonę kart Tarota. Twój temat może posłużyć dla kogoś inspirująco, czego każdemu życzę.  Kotek
Dziękuję Ci bardzo
Odpowiedz
#4

LeCaro - w pełni rozumiem niechęć do grafiki, to ten typ który wygląda nieco infantylnie. Zapewniam jednak, że gra ma swoje momenty ociekające mrokiem i klimatem, tam tarot zdaje się o wiele bardziej pasować.
Mnie się te smaczki z kart piątki bardzo podobają! To gra, której akcja jest mocno osadzona we współczesności, w bardzo nowoczesnym mieście. Trzonem całej akcji jest telefon komórkowy, może dlatego na kartach nie został pominięty.
Mnie bardziej rozbawił język wystawiony u Pustelnika i zaniepokoił uśmiech Siły. Gwiazda, która pochłania wodę z wazonu, też jest nieco dziwna...

Barbaro dziękuję ślicznie, za miłe słowa! Bardzo cieszę się, że ten wątek ci się spodobał! Mam nadzieję, że będzie prężnie funkcjonował i że będę dobrze się bawić, szukając tarotowych wątków w grach <3
Odpowiedz
#5

Fakt, chłeptająca Gwiazda jest dziwna...  Surprised A te czaszki na karcie Słońca... i upiorny uśmiech?... tak jakby spaliło kogoś na śmierć i miało z tego radochę...  Mniam Z kolei Mag chyba przed chwilką kogoś zadźgał - nóż jeszcze ocieka krwią...  Hammer ... Cesarzowa wygląda jakby miała kogos zaraz zatłuc tą pałką... a gdy Fortuna dopiero ostrzy narzędzie zbrodni Chainsaw  ...na karcie sądu kościotrup siedzi razem z żywymi a na karcie Księżyca chyba się topi jakiś biedny człowiek... Potwierdzałoby się chyba że w grach tego typu główna rolę odgrywa walka i przemoc... ktoś kogoś musi zadźgać, utopić lub spalić na wiór.  Myśli
Odpowiedz
#6

Ojoj LeCaro tylko nie to! Oczywiście, są gry, które w całości opierają się na walce i przemocy, jednakże ja nie zaliczałabym Person do tego grona. To nie jest typ rozgrywki, w której walka jest bezmyślna, opierająca się tylko na agresji, zapewniam! Sam fakt, że są to potyczki turowe, wymagające strategicznego myślenia, może o tym świadczyć. Nie ma to nic wspólnego z dynamicznym naciskaniem w przyciski, by się wyżyć, są to potyczki, które wymagają od gracza, by nieco wygimnastykował umysł. Do tego nie krzywdzi się tu drugiego człowieka, ba! To ratowanie innych ludzi jest tu celem walki. Do tego przeciwnicy, te maszkary które spotykamy na swojej drodze, są tylko personifikacjami negatywnych emocji, pewnej degradacji człowieczego wnętrza. Mało tego większą część rozgrywki stanowią rozmowy z postaciami niezależnymi, budowanie z nimi pewnej relacji. Żywo uczestniczy się tu również w życiu szkolnym - zdaje się egzaminy, uczestniczy się w zajęciach dodatkowych, takich jak kółko teatralne, próby orkiestry symfonicznej, czy zajęcia koszykówki. Rozwija się emocjonalnie protagonistów, zapełnia się pustą kartę Głupca, którymi są na początku.
Wydaje mi się, że ten niepokojący wygląd kart bierze się stąd, iż piąta część Persony z założenia miała być bardziej mroczna, niepokojąca. Kładzie to większy nacisk na te negatywne emocje w ludzkich wnętrzach, którym główni bohaterowie muszą stawić czoła.
Mam nadzieję, że troszkę odczarowałam Twoje myślenie o tej serii gier. Pociesza
Odpowiedz
#7

LunarChimera, powiem Ci że z zaciekawieniem czytam wszystko to co mi przybliża ten świat gier tarotowych... ogólnie świat gier. Oczko
Tak jak napisałam - ja nie gram, nie znam... no - powiedzmy sobie szczerze - nie mam bladego pojęcia  Oczko ... ale chciałabym poznać i... zrozumieć też! Więc dziękuję Ci za Twoje informacje, zaczynam rozumieć o co w tym chodzi... Tak
Odpowiedz
#8

To, że czytasz z zaciekawieniem, i że mogę pomóc to chyba największy komplement. Dziękuję ślicznie <3
Odpowiedz
#9

Wiecie co, ja to w ogóle jestem dinozaur w tej kwestii ... gry i życie ... no bo z czym to porównać?  ... Lubiłam bardzo grę w Simsy ...  tak do tego się przyznaję ... oj jak bardzo mnie swego czasu ta gra wciągnęła i to I wersja, a potem II  ... już nawet nie myślę o kolejnych ... nałóg jeden ... naprawdę ... Lubię tego typu gry i np. Tomb Raider przeszłam aż 3 części ... od początku do końca, ktoś jak jest w temacie, to wie o czym mówię Uśmiech  ale jakie to były części ?? nie pytaj się mnie ... nie pamiętam ...  Bezradny 

Mój małżonek od kilku lat juz siedzi w jednej grze strategicznej z zamkami i rycerzami i takie tam ... no kurcze poniosło go ... nawet kazał mi karty kłaść na wyniki bitwy lub wojny prowadzonej w tej grze ... no i się sprawdzało ...  Rotfl Tam też można swoje umiejętności sprawdzać  Rotfl oczywiście to nie są realne weryfikacje ... lecz swoje indywidualne emocje można sprawdzić , polecam ... 

Generalnie, nie mam nic przeciwko temu, aby użyć karty Tarota w "realnej" grze ... (realistycznej grze, nawiązującej do realnego życia). Stanowczo uważam, że jest to lepsze, niż linki do stron, gdzie ci każą pomyśleć o pytaniu, a potem "losują" karty, aby dać ci odpowiedź. Nie jestem tego pewna, ale myślę, że jest to świetna droga do poznania kart ... co jednak trzeba przetestować sobie, ponieważ jednak sądzę, że muszą być jakieś podstawy w znaczeniu kart i tylko tyle ... reszta to czysta inwencja twórcza ... popieram  Kotek
Odpowiedz
#10

Myślę, że w takich grach nie chodzi o poznanie kart (w sensie ich znaczenia) fajne jest to co powoduje, że karty Tarota... te skostniałe średniowieczne karcioszki Wink ... zderzają się z rzeczywistością...  Rotfl W końcu Tarot został wymyślony do opisywania zaistniałej sytuacji, do tego by towarzyszyć ludziom w różnych aktualnych życiowych perypetiach - więc - dlaczego nie? Każda forma jest dobra, by się zagłębić w swoją psychikę...  Ok
Odpowiedz
#11

Masz rację ... pod warunkiem, że są zachowane podstawy. Skoro ta postać w tej grze jest uwarunkowana energią danej karty, to warto, aby trzymać się podstawowych znaczeń ... cała reszta to przygoda. Konsekwencje współdziałania jednej karty wraz z innymi kartami mogą być różnorodne .. tak jak i w tej grze  Kotek
Odpowiedz
#12

Oo! Cieszę się, że rozumiecie!
W przypadku serii Person tarot jest tylko malutkim pretekstem, by wprowadzić do gry jakąś mechanikę, troszkę wzbogacić rozgrywkę, dodać do tego dreszczyku emocji. Nie trzeba znać się na tarocie, by zrozumieć co się dzieje na ekranie oraz gra w żaden sposób nas nie uczy podstawowych znaczeń kart. Jednakże zostało to w tym przypadku wykorzystane na tyle skrupulatnie i z sensem, że osoba, która zna znaczenia i potrafi je odpowiednio dopasować do tego, co się dzieje, będzie miała fantastyczny ubaw. Ja szczerze mówiąc byłam pod wrażeniem, stąd pomysł na taki wątek.
Odpowiedz
#13

The Binding of Isaac to bardzo kontrowersyjna produkcja, nieco obrzydliwa i przerażająca, nie tylko na polu graficznym, ale również fabularnym. To dość brutalna zabawa, gdzie komiksowa krew i naszkicowane flaki niemalże wyciekają z ekranu komputera, przez co produkcja może odstraszać, gorszyć i prowokować. Jednakże ja uważam, że ona taka właśnie miała być - kontrowersyjna, obrzydliwa, a jednocześnie niesamowicie wciągająca i, nie oszukujmy się, demonicznie trudna. Mimo tej odstraszającej strony graficznej i fabularnego barbarzyństwa gra doczekała się wielu wiernych fanów, mnóstwa dodatków i własnej, kompletnej talii tarota, (którą można obejrzeć dokładniej tutaj) choć w grze używamy tylko wielkich arkan.
Ogromną popularność tejże produkcji przyniosło wiele serii na youtube z nią związanych, właśnie przez to, że strasznie szokuje. Warto jednak uwierzyć mi na słowo, że żeby zabłysnąć w świecie gier nie wystarczy tylko zrobić coś chorego, brutalnego i krwistego, ponieważ to o wiele za mało. Isaac stał się tak popularny, bo mówiąc krótko, jest to zwyczajnie dobra gra, której rozgrywka nigdy nie wygląda tak samo...
Fabuła tejże produkcji jest bardzo prosta, acz brutalna i przerażająca. Bobas Isaac wraz z matką mieszka w jednym domu. Wszystko zdaje się być w porządku, sielanka trwa, dopóki Matka Isaaca nie słyszy głosu Boga, który nakazuje jej złożyć syna w ofierze. Młody Isaac jednak umyka swojej Matce i ucieka do piwnicy, gdzie właściwie spędzimy całą grę. Piwnica jednak normalnym miejscem nie jest, bowiem zagnieździły się tam wszelkie maszkary, mutanty, robactwo, złe duchy, demony, a nawet sam Lucyfer i jeźdźcy apokalipsy we własnych osobach. Celem gracza jest, hehe, przede wszystkim przeżyć i zejść na samo dno piwnicy. Nie jest to jednak to jednak miejsce, gdzie wystarczy nauczyć się korytarzy na pamięć. Za każdą śmiercią Isaaca, albo ponownym włączeniem gry, ułożenie korytarzy, pokoi i stworów się zmienia, więc na dobrą sprawę za każdym razem przechodzimy inną grę. Właśnie ta losowość i nieprzewidywalność w dużej mierze przyczyniły się do popularności tejże gry.
Isaac jako młody chłopiec ma tylko jedną broń - własne łzy. A im dalej w dół piwnicy tym więcej zbiera przedmiotów, które zwiększają siłę jego płaczu. Między innymi odnajdujemy generowane losowo karty tarota, które znacznie potrafią wpłynąć na los głównego bohatera i przebieg rozgrywki.
Pozwoliłam sobie ukraść tabelkę z Isaacowej wikipedii, ponieważ uważam, że jest bardzo czytelna i solidnie wykonana. Oczywiście wytłumaczę zaraz co poniektóre zagwozdki, które mogą okazać się niezrozumiałe. Głupca 0 chyba zrozumie każdy, pokój startowy, początek przygody na danym piętrze. Ta karta potrafi uratować skórę w chwili, gdy w jednym z pokoi otoczą nas wrogowie, a my znajdziemy się w sytuacji patowej. Moim zdaniem jednak nie wszystkie symbole i znaczenia zostały poprawnie przeniesione na mechaniki gry. Bez sensu zdaje mi się Cesarz IV, który od razu teleportuje nas do boss roomu - ostatniego pokoju na danym piętrze, którego pilnuje niezwykle silna bestia. Papieżyca II to już w ogóle puściła w tym przypadku wodze fantazji, bowiem noga Matki bardziej by mi pasowała do Cesarzowej III. Co do całej reszty, praktycznie nie mam zastrzeżeń, są to dosyć ciekawe interpretacje. Koło fortuny X i Księżyc XVIII, Śmierć XIII i Wisielec XII to chyba moje faworyty, nieco dosłowne, a jednocześnie bardzo zabawne.
Warto wspomnieć o tym, że nawet miejsce na runy i karty klasyczne w Isaacu się znalazło!
System run jednak pojawił się w dodatku, w który nie grałam, więc ciężko mi się do tego ustosunkować.
Podsumowując Isaac nie jest zwyczajną rzezią dla samej rzezi, sztuką dla sztuki. To gra, która czasem w trafny i groteskowy sposób potrafi dokonać komentarza społecznego, poruszyć sprawy ważne, które często zamiata się pod dywan. Bez strachu porusza tematy religii, rasizmu, bullyingu, czy ezoteryki właśnie. To ten typ dzieła, który zdaje sobie sprawę z tego, że jest obrazoburcze, więc może poruszać tematy trudne, bez większych konsekwencji. Do tego robi to z pewną dozą czarnego humoru, nie prawi zbędnych kazań, nie poucza wprost, niczym bajka Krasickiego. Trzeba być tylko świadomym graczem, by spod warstwy krwi i popiołu wygrzebać owe ważne smaczki.
[url=http://pl.bindingofisaac.wikia.com/wiki/Karty_i_Runy][/url]
Odpowiedz
#14

Najbardziej do wyobraźni przemawia chyba ucięta noga Matki, która spada z góry, namierza przeciwnika lub przygniata zadając rany.  Lol
Swoją drogą jeśli miało to być oparte na Biblii, to dlaczego Ojciec Izaaka (Abraham) został zamieniony na Matkę...  Myśli
Odpowiedz
#15

Myślę, że jest to pewna wariacja na ten temat, ot takie nawiązanie. Nie zastanawiałam się jednak nad tym dłużej.
To prawda, że noga matki jest niepokojąca, nijak mi nie pasuje do Cesarzowej taka brutalna siła.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości