06-02-2017, 06:08
Witajcie,
od około miesiąca miewam dość meczące Sny, otóż śnią mi się non-stop osoby zmarłe. Pierwszy dosłowny sen miałem na początku Stycznia i dotyczył mojej ukochanej zmarłej babci. Ostatni raz się z nią widziałem w środę, w sobotę zmarła, Babcia nie chorowała. Swojego czasu pomieszkiwałem u niej. Przy spotkaniu czułem się dziwnie, niespokojnie, wręcz byłem podenerwowany. Zaskoczyło mnie to jak babcia zaczęła się ze mną żegnać - doszło wtedy do płaczu. Powiedziałem gdy dojadę do domu zadzwonię. Nie odbierała ode mnie już połączeń, mimo iż dzwoniłem kilka razy. W piątek wylądowała w szpitalu, stan był ciężki, zmarła w sobotę o 6:50. Pierwszy sen dotyczył jej ostatnich kilka minut z życia. Siedziałem na krześle przy niej, była 5:30 stan jej się pogorszył, widziałem jak urządzenie od EKG piszczy, lekarze przechodzili ale nie podjęli żadnej akcji. Dokładnie o 6:00 nastąpiło nagłe zatrzymanie akcji serca, siedziałem na krześle a nic nie mogłem zrobić... zlecieli się Lekarze, zaintabulowali w worek Ambu. Widziałem jak zmniejszają się źrenice, odpadają powieki, ostatni oddech. o 6:50 stwierdzili zgon. Obudziłem się...
Ogólnie miałem dziwne Sny po pogrzebie, otóż prawdopodobnie po miesiącu przyśniły mi się trumny, w jednej leżał dziadek (obecnie żyje) i obok babcia. Przyszła pewna kobieta, która zaczęła ich rozdzierać, wyjmować narządy. Segregowała co do wyrzucenia a co do zakopania. Tydzień później przyśniła mi się sama babcia, siedzieliśmy przy stole, rozmawialiśmy, śmieliśmy się, nagle mnie przytuliła i powiedziała ,,Kocham, cię Syneczku", wstała założyła ubiór pogrzebowy i powiedziała że musi już iść bo tam na górze ją wołają. Od Stycznia mam powtarzające się Sny o zmarłych i przyczynie ich zgonów - śnią mi się jakieś przypadkowe osoby które nigdy nie widziałem na oczy, wiem na co umarli. Sny nie są drastyczne ale staje się to powoli uciążliwe, śmierć jako zakończenie pewnego etapu - życia, bardzo przeżywam. w ogóle nie lubię uczestniczyć na pogrzebach. Od jakiegoś czasu, również śnią mi się jakieś spirale, schody, światło. Nawet za dnia mam poczucie że w domu nie jestem Sam - wyczuwam czyjąś obecność, przy rozkładaniu kart nie mogę się skupić. Około tydzień temu, była godz. ok 23. Coś nagle spadło, uderzyło, ale nie mogłem znaleźć źródła pochodzenia dźwięku, nagle ktoś pociągnął mocno za klamkę, u mnie w bloku są kraty na klatce do poszczególnych mieszkań więc nie sądzę że ktoś mógłby się pomylić, a obok mnie mieszkają starsze małżeństwo, i kobieta z mężem w średnim wieku. Często w nocy słyszę płacz dziecka. ale z tego co wiem, tutaj w klatce nie mieszka żaden noworodek.
Rozkładałem Karty, skontaktowałem się z ciotką która jest jasnowidzem - mieszka za granicą. Opowiedziałem całą sytuację, również o różnorodnych przeczuciach (wymieniłem kilka) no i że zajmuje się Tarotem, powiedziała że mogą mi się rozwijać zdolności Jasnowidzenia czy chociażby zdolności mediumiczne. Nie byłem tym zbytnio zaskoczony, bo jako dziecko, widziałem cienie czy pół cienie, głosy, rozmowy nie znanego pochodzenia ale się wyciszyły. Często jeździłem na wieś, którą otacza aż trzy cmentarze, jeden Katolicki przy kościele, niemiecki i rzekomo nawiedzony. W pokoju którym spałem, od okna jest niedaleko cmentarz niemiecki i często przy otwartym oknie w nocy było słychać Feuer, Waffe, i ruch ludzi, wojska.
od około miesiąca miewam dość meczące Sny, otóż śnią mi się non-stop osoby zmarłe. Pierwszy dosłowny sen miałem na początku Stycznia i dotyczył mojej ukochanej zmarłej babci. Ostatni raz się z nią widziałem w środę, w sobotę zmarła, Babcia nie chorowała. Swojego czasu pomieszkiwałem u niej. Przy spotkaniu czułem się dziwnie, niespokojnie, wręcz byłem podenerwowany. Zaskoczyło mnie to jak babcia zaczęła się ze mną żegnać - doszło wtedy do płaczu. Powiedziałem gdy dojadę do domu zadzwonię. Nie odbierała ode mnie już połączeń, mimo iż dzwoniłem kilka razy. W piątek wylądowała w szpitalu, stan był ciężki, zmarła w sobotę o 6:50. Pierwszy sen dotyczył jej ostatnich kilka minut z życia. Siedziałem na krześle przy niej, była 5:30 stan jej się pogorszył, widziałem jak urządzenie od EKG piszczy, lekarze przechodzili ale nie podjęli żadnej akcji. Dokładnie o 6:00 nastąpiło nagłe zatrzymanie akcji serca, siedziałem na krześle a nic nie mogłem zrobić... zlecieli się Lekarze, zaintabulowali w worek Ambu. Widziałem jak zmniejszają się źrenice, odpadają powieki, ostatni oddech. o 6:50 stwierdzili zgon. Obudziłem się...
Ogólnie miałem dziwne Sny po pogrzebie, otóż prawdopodobnie po miesiącu przyśniły mi się trumny, w jednej leżał dziadek (obecnie żyje) i obok babcia. Przyszła pewna kobieta, która zaczęła ich rozdzierać, wyjmować narządy. Segregowała co do wyrzucenia a co do zakopania. Tydzień później przyśniła mi się sama babcia, siedzieliśmy przy stole, rozmawialiśmy, śmieliśmy się, nagle mnie przytuliła i powiedziała ,,Kocham, cię Syneczku", wstała założyła ubiór pogrzebowy i powiedziała że musi już iść bo tam na górze ją wołają. Od Stycznia mam powtarzające się Sny o zmarłych i przyczynie ich zgonów - śnią mi się jakieś przypadkowe osoby które nigdy nie widziałem na oczy, wiem na co umarli. Sny nie są drastyczne ale staje się to powoli uciążliwe, śmierć jako zakończenie pewnego etapu - życia, bardzo przeżywam. w ogóle nie lubię uczestniczyć na pogrzebach. Od jakiegoś czasu, również śnią mi się jakieś spirale, schody, światło. Nawet za dnia mam poczucie że w domu nie jestem Sam - wyczuwam czyjąś obecność, przy rozkładaniu kart nie mogę się skupić. Około tydzień temu, była godz. ok 23. Coś nagle spadło, uderzyło, ale nie mogłem znaleźć źródła pochodzenia dźwięku, nagle ktoś pociągnął mocno za klamkę, u mnie w bloku są kraty na klatce do poszczególnych mieszkań więc nie sądzę że ktoś mógłby się pomylić, a obok mnie mieszkają starsze małżeństwo, i kobieta z mężem w średnim wieku. Często w nocy słyszę płacz dziecka. ale z tego co wiem, tutaj w klatce nie mieszka żaden noworodek.
Rozkładałem Karty, skontaktowałem się z ciotką która jest jasnowidzem - mieszka za granicą. Opowiedziałem całą sytuację, również o różnorodnych przeczuciach (wymieniłem kilka) no i że zajmuje się Tarotem, powiedziała że mogą mi się rozwijać zdolności Jasnowidzenia czy chociażby zdolności mediumiczne. Nie byłem tym zbytnio zaskoczony, bo jako dziecko, widziałem cienie czy pół cienie, głosy, rozmowy nie znanego pochodzenia ale się wyciszyły. Często jeździłem na wieś, którą otacza aż trzy cmentarze, jeden Katolicki przy kościele, niemiecki i rzekomo nawiedzony. W pokoju którym spałem, od okna jest niedaleko cmentarz niemiecki i często przy otwartym oknie w nocy było słychać Feuer, Waffe, i ruch ludzi, wojska.