Luks napisał(a):Ciekawi mnie jak 10 kielichów widziana jest od strony astrologicznej. Powszechnie ta karta jest uważana za szczęśliwą. Natomiast A. Crowley przypisał tej karcie Marsa w Rybach. (...)Jak Mars w Rybach ma się do rodzinnej sielanki z 10 kielichów? Jaki aspekt tej karty może się kryć za tym połączeniem astrologicznym? Co autor miał na myśli?
Crowley i Golden Dawn, oddani różnorodnym przekazom wiedzy tajemnej, fiksowali się na jednej myśli – pragnęli stworzyć pewien spójny obraz, hermetyczny kondensator symboli. Dzięki wybitnym talentom ludzi skupionych w tamtym kręgu udało im się uchwycić wiele treści, głęboko i trafnie wnikających w symboliczną przestrzeń, nie tylko tarota. Dla nas, jako odbiorców, ich praca może wydawać się tworzeniem swojej wizji rozumienia tarota, natomiast sami o sobie raczej myśleli jako o odtwarzających komplementarność narzędzia magicznego, jakim był dla nich system tarota – system, nie talia.
Ponieważ swobodnie poruszali się w bardzo wielu tradycjach, wyczuwali pewne wspólne osie, podobieństwa. Nie skupiali się na tarocie jako narzędziu wróżebnym, ale na odbudowaniu szkieletu ideowego tego narzędzia, umiejscowieniu go w pewnym magicznym porządku, ponieważ wówczas ponownie, zgodnie z tym porządkiem, można byłoby to narzędzie wykorzystywać – jako narzędzie magiczne. Krótko mówiąc, zgadzali się w jednym, że Tarot to coś więcej niż talia do wróżenia – portal do zaginionej wiedzy tajemnej, klucz do odzyskania wiedzy Magów.
Taką starożytną strukturą było oczywiście Drzewo Życia, na którego kanwie porozpisywali sobie tarotowe korelacje, taką też była astrologia.
Nie ma przypadku w tym, jaka karta wypada w jakim znaku i pod patronatem jakiej planety. Cykl zaczyna się astronomicznym przesileniem wiosennym, w znaku Barana. Przez kolejne dekanaty wędrujemy od 2 do 10, tak cztery razy. Każda 2 wypada za główną osią, w jednym z czterech znaków kardynalnych. Przechodząc przez kolejne żywioły astrologiczne, zmienia się tarotowy kolor. W każdym znaku lokują się trzy karty, odpowiadając trzem dekanatom. Tak więc mamy 2, 3, 4 Buław w znaku Barana, 5, 6, 7 w znaku Byka, 8, 9 i 10 w znaku Bliźniąt. Kolejno: Buław, Monet, Mieczy.
Ta sama zasada panuje jeśli chodzi o rozmieszczenie planet. Nie przypisano ich w oparciu o czysto subiektywne odczucia. Szukano spójnego, powtarzającego się układu – symbolika cykliczności i wewnętrznego porządku. Przechodzenie planet rozpoczyna Mars, który inicjuje swoje przejście jako jedyna planeta w tym układzie zamykając i rozpoczynając, tzn. występując obok siebie w ostatnim dekanacie Ryb i pierwszym dekanacie Barana. Zapewne także z tego faktu postaciom dworskim, patronującym trzem dekanatom, przypisano właśnie taki wymiar – ostatni dekanat znaku poprzedniego żywiołu, tracący swoją „jakość”, nabierający cech żywiołu następującego, i dwa dekanaty żywiołu „właściwego”.
Planety układają się w niezmiennym porządku: Mars, Słońce, Wenus, Merkury, Księżyc, Saturn, Jowisz. Planet jest siedem, zgodnie z tradycją alchemiczną. Dlaczego porządek jest akurat taki, nie inny? Podejrzewam, że szukano złotego środka, kluczem było najgłębsze możliwe powiązane, bardzo możliwe, że kolejność następujących po sobie planet odwołuje się do jeszcze innych tradycji i pewnych wewnętrznych, zamkniętych koncepcji – niewątpliwie nie jest to porządek „typowy”, od planet najszybszych do najwolniejszych, chociaż dwie zamykające są to planety wolniejsze.
Podobnym porządkiem rządzą postacie dworskie: (Giermek/Księżniczka „nie wpasowywał się” w system, został z niego „wyjęty”) Królowe rządzą znakami kardynalnymi, statyczni Królowie znakami stałymi, Rycerze, jako aspekt najbardziej dynamiczny – zmiennymi.
Z takiej perspektywy analizowanie „od znaczenia karty do planety” nieco wypacza ideowy charakter systemu naniesionego przez Crowleya i Golden Dawn.
[ATTACHMENT NOT FOUND]
Osobiście niektóre przypisania pasują mi „w punkt”, są bardzo celne, niektóre – cóż, zdecydowanie mniej.... Wydaje mi się, że podobnie myślał też i sam Crowley, ale że szeroki porządek holistycznie bardzo dobrze się sprawdza, wymusza to niewątpliwie pewną kreatywność, jak „czuć” przypisaną planetę w określonym miejscu. Np. co do Marsa w 10 Kielichów – karta reprezentuje ostatni dekanat Ryb, można więc uznać, że czuć już tu energię Barana. Być może dlatego ten Mars nie jest tak destrukcyjny – ostatnia 10 reprezentuje zaistnienie, ale jednocześnie zmierzch dopełnionej jakości, zamknięcie cyklu 12 znaków na poziomie Ryb jako wodno-emocjonalne spełnienie i stopniowe pobudzanie energii do „nowej przygody” – ponieważ ten sam Mars, jako jedyna planeta na tym Złotobrzaskowym okręgu, odnowi za chwilę cykl.
Patrząc „z zewnątrz” może zastanawiać, dlaczego właśnie 10 Kielichów wylądowała w Rybach a 9 Monet w Pannie, chociaż „lepiej” być może pasowałyby do innych znaków. Mimo to aby uzyskać spójność obrazu, wzajemne połączenie między żywiołem znaku a kolorem w tarocie, takie „oddalenia” wydają się nie do uniknięcia. I trudno nie przyznać tu pewnego geniuszu, że mimo pewnych znaczeniowych odchyleń, mimo wykluczenia Asów i Giermków, Arkana Małe tak spójnie, logicznie oplotły okrąg astrologiczny.
Na koniec dodam jeszcze, że tak przypisane astrologiczne znaczenia fantastycznie sprawdzają się w określeniu czasu. Ogólnie jednak ja sama takie „wyjaśnianie”, dlaczego pewna karta ma jakieś znaczenie – bo to wynika z numerologii, to z miejsca na Drzewie Życia, to z przypisania znaku i planety, traktuję raczej jako „podumajmy i pomyślmy, jak to można ugryźć”, niż faktycznie korelujące z samą esencją znaczenia karty. Bardzo silnie dla mnie tarot to odrębny system, swoisty w swoim charakterze. Widać podobieństwa, „układanie się do siebie”, harmonizowanie wzajemne w określonych obszarach (np. Król Mieczy i znak Wodnika, genialne
), ale nie zawsze można te różne systemy dograć. Tutaj w forumowym środowisku bardzo popularne jest myślenie o przechodzeniu numerycznym kolejnych kart; ja patrzę na tarota jak na elementy, których linearne przechodzenie jednych w drugie – zwłaszcza na poziomie Arkan Małych - jest raczej iluzoryczne niż faktyczne
A droga Głupca to labirynt, kierunku nie wyznaczają mu liczby
To tyle ode mnie.
Ilustracja pochodzi z tego tekstu, być może autor jest też jej twórcą <!-- m --><a class="postlink" href="https://falkonidas.wordpress.com/2015/07/20/o-kabale-tarocie-i-astrologii/">https://falkonidas.wordpress.com/2015/0 ... strologii/</a><!-- m -->
Edit: No i ilustracja wyjaśnia także porządek ułożenia planet: od najwolniejszej do najszybszej, cykl rozpoczyna Saturn w znaku Lwa