Wieża i Śmierć
#12

Śmierć to transformacja, coś się zmienia w coś innego, albo jak w Wiedźminie: coś się kończy, coś się zaczyna... nie zawsze jest to coś negatywnego - zależy od towarzystwa (kiedyś pokazała mi zaręczyny).
można tą Śmierć przy odpowiednim przygotowaniu się przejść łagodnie - jest szansa na takie przetworzenie tej sytuacji, że chociaż coś stracimy, to i coś zyskamy, albo ta strata w dalszym czasie nie pójdzie na marne.

Wieża to nagły zwrot akcji, grom z jasnego nieba, i nie ma zmiłuj - stajesz przed gołym, dokonanym faktem i trzeba sobie z tym radzić. jest to dla mnie zdecydowanie negatywna karta.
nie spotkałam jeszcze w rozkładach dla siebie, żebym mogła Wieżę przejść spokojnie - to jest zazwyczaj mniejszy czy większy dramat, stracona szansa, zerwanie więzi, spalenie mostów.
oczywiście, po takiej wieży konieczna jest rekonwalescencja, żeby wyjść znowu na Głupca Oczko

obie karty to dla mnie bardziej odczucia osoby, która przechodzi dane zdarzenie, niż sam opis zdarzenia.
w obu przypadkach raczej będzie temu wszystkiemu towarzyszył jakiś szok, jakieś mniejsze czy większe "odejście" czegoś/kogoś/sytuacji, w obu przypadkach dla mnie największą rolę będą grały wpływy zewnętrzne (chyba, że towarzyszące karty mówią inaczej) - czyli sytuacja, skutki działań innych ludzi, pogoda, czynniki niezależne od nas samych.

co robić? Śmierć - iść ku zmianom, nie bać się ich, przemieniać siebie, otoczenie, tyle, ile aktualnie możemy. naprawianie rzeczy jeśli to możliwe. zmienianie podejścia do spraw/ludzi. wskazanie do zainteresowania się swoim zdrowiem, a także duchowością.
przykład z życia: zawsze odkładałaś remont na potem? no to teraz jest na to dobry czas. zmiana da Ci nowe możliwości (np. goście będą mieli gdzie nocować), a także skreśli remont z listy "do zrobienia kiedyśtam". da satysfakcję ze zrobionej roboty, chociaż będziesz musiała zainwestować trochę funduszy.
co robić? Wieża - jeśli coś nie działa, nie spełnia już swojej funkcji - należy to usunąć. jeśli coś doprowadza Cię do frustracji, upadku na duchu, niszczy, jest toksyczne - do kosza i koniec z tym. dzisiaj wypalasz to wszystko wielkim ogniem. gruba kreska. bez powrotu, bez oglądania się na innych. będzie bolało, będzie pogorzelisko, będzie całkowite zero, od którego teraz znów zaczniesz.
przykład z życia: Twój znajomy wciąż robi Ci w poprzek. dochodzi do kłótni, która być może miała rozjaśnić sytuację, ale w trakcie orientujesz się, że nic z tego nie będzie, że to strata czasu. no to dajesz takie argumenty i słowa, by było jasne, że z Twojej strony koniec znajomości, skoro nie ma możliwości porozumienia. ucinasz toksyczność tej znajomości, chociaż reszta towarzystwa może właśnie stać się pogorzeliskiem - i trzeba będzie długo pracować na odzyskanie zaufania.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości