24-10-2012, 18:00
Nysza to witaj w klubie, bo ja również jeśli o runy chodzi jestem na etapie nauki
rudalila napisał(a):Mnioe też by się nie chciało ich nawet wyciągać jakbym pomyślała, że musze je znowu poukładać...
Nysza napisał(a):Dagaa napisał(a):Ja nie układam swoich kart, kiedyś to robiłam, jednak zrezygnowałam z tej metody. Nie raz tylko przeglądam karty upewniając się, czy żadnej nie brakuje.
Zastanawiam się jednak jaką metodę obrać co do moich nowych kart runicznych, czy za każdym razem je układać, w prawdzie jest ich tylko 25, czy pozostawiać w takim właśnie ''nieładzie''.
o kurczaczek ... ja moje karty runiczne zostawiam w takim właśnie "nieładzie"
nawet nie pomyślałam o tym aby je układać ...
ale ja jestem dopiero na początku poznawania run
więc sam z chęcią się dowiem jak to powinno wyglądać poprawnie ...
Safira napisał(a):Czy macie jakiś sposób na szybkie ułożenie talii?Jak nabędziesz wprawy to zajmie ci 5-8 minut, także nie takie to straszne.

Po skończonej wróżbie robię tak samo jak Mikesz - wkładam rozłożone karty na chybił trafił do talii, tasuję i już. Talie leżą sobie na co dzień pochowane w pudełkach, kasetkach i woreczkach, a te których aktualnie używam najczęściej (jest ich kilka) - leżą na wierzchu, pod ręką... ale nikt inny ich nie dotyka.
Co jakiś czas przeglądam sobie wszystkie moje talie i wtedy niektóre z tych które leżą na wierzchu chowam do woreczków lub pudełek żeby sobie "odpoczęły" (czy też raczej żebym ja odpoczęła od nich
), a na ich miejsce kładę inne i teraz one "pracują" ze mną przez jakiś czas. Dla mnie w ogóle trzymanie kart Tarota w rękach to przyjemność, więc bywa że nawet podczas oglądania telewizji biorę sobie jedną talię i przesuwam machinalnie karta za kartą, tak sobie je przekładam, tasuję...
Nie mam pomysłu co z tym zrobić.
Karolina 11 napisał(a):jeżeli my sobie wmówimy, że trzeba karty układać, bo coś tam albo że trzeba je oczyszczać, albo że jak ktoś dotknie naszych kart, to one już są "skażone" i do niczego, to tak właśnie będzie- dla nas, bo myśmy sobie tak wmówili, ustalili, uwierzyli, przyjęli.
Tak to działa. Wszystko siedzi w naszej głowie, wszystko jest kwestią naszego podejścia. A karty to tylko narzędzie. Jak się do nich podchodzi, takimi się je sobie czyni. I tyle.

Nie chciałam żeby to brzmiało tak, jakbym się naśmiewała z poglądów innych niż moje, ale przepraszam; czasami po prostu zbyt pewnie wyrażam swoje zdanie.