07-01-2015, 23:19
Jak to u kobiet Cytrynko kochana 
Ale jak to mówią- "mężczyzna- nie pies- na kości nie poleci "

Ale jak to mówią- "mężczyzna- nie pies- na kości nie poleci "

- to się po prostu zastanów, co ogólnie motywuje Cię na dłuższą metę. Bez ćwiczeń niestety sie nie chudnie, a nawet jak ograniczysz ilośc spożytych kalorii, to może waga poleci w dół, ale ciało nie nadąży - bedzie zmęczone, mało jędrne, mowi się też o czymś takim jak skinny fat, kiedy nie ćwiczysz, a chudniesz. Ja kilka lat temu zaczęlam codziennie biegać i tak przez dwa miesiace schudlam szybciej niz przy trzymaniu restrykcyjnej diety, pamiętaniu o picuu wody i niejedzenia na noc przez taki sam okres. Do tego trochę ćwiczylam.
Za małolata miałam harde zaburzenia odżywiania, czego skutkiem były między innymi omdlenia. Często też prowokowałam wymioty. Odchudzanie, objadanie wszystkim co znajduje się w zasięgu mojego wzroku, odchudzanie i tak w kółko... Potem na kilka lat mi przeszło, a teraz chyba znowu wraca... Zjadam dosłownie wszystko i często się z tym chowam, bo nie chce mi się słuchać komentarzy w stylu "za dużo jesz"... Najgorsze jest to że ja zdaję sobie sprawę z problemu, próbuję tłumaczyć sobie, bym dalej trzymała dietę i ćwiczenia, ale jakaś część mnie, ta bardziej próżna się temu buntuje... Co do stanu psychicznego to czuję się ostatnio notorycznie sfrustrowana i zdenerwowana. Doszło do tego, że zaczęłam łykać tabletki uspokajające (tak wiem, to nie jest rozwiązanie). Na zewnątrz mi pomagają, ale w środku dalej czuję się jakaś taka nieszczęśliwa...Powodem jest to, że po wielu latach mieszkania samej w dużym mieście z przymusu wróciłam do rodziców do małej mieścinki. Nie robię tu nic konstruktywnego...Nie mam w tym mieście żadnych znajomych, bo wszyscy porozjeżdżali się po świecie, znalazłam jakąś pracę, ale wcale mi się nie podoba... Zwariuję tutaj, a muszę wytrzymać do czerwca...

ladyzet napisał(a):yagagauganek, dziękuję za cenne rady. Postaram się pracować nad sobą i wdrożyć owe sugestie w życie